Gracjanowi Bojarowi-Fijałkowskiego poświęcono dotąd jedną z koszalińskich ulic, gabinet, filię biblioteczną. Mimo to wciąż jest mało znany. To ma się zmienić.
W Koszalinie 24 sierpnia na ul. Młyńskiej odsłonięto tablicę poświęconą Gracjanowi Bojarowi-Fijałkowskiemu. To część projektu Koszalińskiej Biblioteki Publicznej dofinansowanego ze środków Narodowego Centrum Kultury „Wytropić zbójców z Gracjanem”. Upamiętnia on postać tego koszalińskiego historyka, badacza przeszłości ziem Pomorza, autora książek dla dzieci i dorosłych.
Wydarzeniu towarzyszą liczne atrakcje: wystawa poświęcona życiu i twórczości pisarza, wywiad online z jego dziećmi, lekcje biblioteczne, zabawy terenowe z lokalizacją GPS wyszukujące w okolicy postaci z legend autora, rajdy piesze „Śladami koszalińskich legend na Górze Chełmskiej”. Jak wyjaśnia Dariusz Pawlikowski, dyrektor KBP, ich trwałym podsumowaniem jest tablica upamiętniająca postać pisarza. W jej odsłonięciu wzięli udział prezydent Koszalina Piotr Jedliński, dzieci Gracjana Bojara-Fijałkowskiego, bibliotekarze.
– Jesteśmy wzruszeni, że postać naszego taty zostanie w ten sposób przybliżona mieszkańcom Koszalina – powiedziała Anna Bojar-Fijałkowska, córka pisarza – bo prawdę mówiąc, wciąż jest on mało znany. Działania te rozpoczęto przed 30 laty: wówczas pojawił się gabinet poświęcony tacie, filia dziecięca otrzymała jego imię, była także pierwsza tablica (która potem zniknęła), jego imieniem nazwano ulicę. Cieszymy się, że jest doceniany, ale czy znany? To trudno powiedzieć, bo nawet nasi sąsiedzi czy mieszkańcy jego ulicy raczej niewiele o nim wiedzą.
Wkład Gracjana Bojara-Fijałkowskiego w odkrywanie bogactwa ziem pomorskich podkreśla jego syn Zbigniew.
– Kiedy ojciec jako literat i historyk natrafiał na teksty źródłowe legend słowiańskich dotyczących Pomorza, tłumaczył je z niemieckiego i ubierał w fabułę – wspomina jako ten, który wraz z rodzeństwem był pierwszym czytelnikiem twórczości ojca. – Tatę to nasze zainteresowanie bardzo cieszyło, ale nie było to łatwe, bo bywaliśmy krytyczni. Te legendy towarzyszyły nam cały czas, zwłaszcza że mieszkaliśmy w małym mieszkaniu i tata pisał je na tym samym stole, na którym za chwilę mama podawała obiad.
– Ojciec był przedwojennym oficerem kawalerii, w czasie wojny żołnierzem AK, a zanim wyjechał na Zachód, przeszedł pięć obozów koncentracyjnych. Tęsknota za ojczyzną przywiodła go do kraju z powrotem. I co bardzo ważne – wychował nas na polskiej rodzinnej tradycji.
Tablica pamiątkowa zwisła na ścianie budynku filii bibliotecznej nr 3. To tutaj, w bibliotece imienia tropiciela pomorskich legend, dzieci i młodzież zapoznają się z jego książkami. – Nasi czytelnicy znają te legendy i chętnie je ilustrują, co roku realizujemy też specjalny konkurs ilustratorski – mówi Kamila Tomaszewska, kierownik filii. – Przez lata zebrało się tyle ciekawych prac, że opublikowaliśmy je w zbiorze "O zbójcach z Góry Chełmskiej".
Mimo że profil czytelnika, także tego najmłodszego, zmienia się z latami, to legendy wciąż są chętnie czytane. – Staram się podczas lekcji bibliotecznych przemycać treści związane z historią naszych ziem, a legendy świetnie pobudzają ciekawość. Zależy nam, by dzieci znały przynajmniej jedną legendę związaną z miejscem, w którym żyją – dodaje bibliotekarka.