Koronawirus utrudnia, ale nie niweczy prac synodalnych. Druga sesja synodu odbyła się w trybie hybrydowym.
W drugiej sesji synodalnej wzięło udział 141 osób. 89 z nich znajdowało się na auli Wyższego Seminarium Duchownego w Koszalinie, a 52 brały udział w spotkaniu zdalnie.
Nie było innej możliwości przeprowadzenia sesji z zachowaniem przewidzianych przez służby sanitarne środków bezpieczeństwa. - Pozostawiliśmy członkom synodu wolność w tym zakresie. Tak się złożyło, że liczba tych, którzy zadeklarowali chęć udziału w sesji na auli, to praktycznie maksymalna liczba osób, które zgodnie z zasadami mogliśmy przyjąć w tym pomieszczeniu - mówi ks. dr Tomasz Tomaszewski, sekretarz synodu.
Jak przyznaje, pandemia spowodowała lekkie przyhamowanie prac synodu. - Sesje, które zaplanowaliśmy na kwiecień i czerwiec, musiały zostać odwołane. Nie spotykały się komisje tematyczne. Siłą rzeczy również parafialne zespoły synodalne zawiesiły swoją działalność. Niektórzy zdążyli jeszcze spotkać się w marcu, ale później było to już niemożliwe. Po zluzowaniu obostrzeń, niektóre zespoły, w okrojonym składzie, dały radę spotkać się w czerwcu. Jest to taki rzut oka na zewnętrzną, strukturalną stronę synodu w czasie pandemii - mówi ks. dr Tomasz Tomaszewski, sekretarz.
To oczywiście nie oznacza, że synod całkowicie zamarł. - Bardzo cieszy fakt, że ponad 80 osób odpowiedziało na propozycję wakacyjnych rekolekcji synodalnych. W październiku odbędą się z kolei dni skupienia, na które już zapraszam - dodaje ks. Tomaszewski.
Sekretarz synodu zachęca, aby powoli i z rozwagą wracać do synodalnych aktywności, nawet, jeśli miałoby w nich uczestniczyć mniej osób. Chodzi tu m.in. o prace komisji i zespołów synodalnych: - Wysłaliśmy już do parafii materiały na spotkania październikowe. Księża proboszczowie i poszczególne osoby na miejscu zdecydują, w jaki sposób takie spotkania mogą się odbyć.
Wypowiedź zdalna jednego z członków synodu. Katarzyna Matejek /Foto Gość