Od półtora roku w Koszalinie działa oaza dorosłych. Skupia zarówno byłych oazowiczów, jak i nowicjuszy.
Do świtu
Ta pierwsza, maryjna formacja, stała się umocnieniem dla pani Małgorzaty, która po raz pierwszy znalazła się w grupie duszpasterskiej. Ten temat pomógł jej się odnaleźć w nieznanym środowisku. Dla pani Kamili, która w pewnym momencie życia spostrzegła, że doszła do muru i nie idzie już do przodu, nowa grupa stała się miejscem, jakiego poszukiwała: środowiska, w którym nie musi się wstydzić wiary, przeciwnie – może mówić o swoich poglądach bez narażenia się na wyśmianie.
W oazie dorosłych obie znalazły odpowiedź Boga na ich pragnienia. – W codzienności bywamy ślepi na Boże podpowiedzi. To, że inni dzielą się nimi z nami, poszerza nasze spojrzenie – stwierdza pani Kamila. – Mnie takie świadectwo buduje, widzę wtedy więcej, słyszę więcej, rozumiem więcej.
Jak dodaje, poszukiwanie Boga odbywa się również w ludziach. Przekonała się o tym w Lipiu podczas rozmów do białego rana o Bogu, życiu, powołaniu. – Nie byłam w oazie za młodu, ale dzięki tym spotkaniom poczułam się młoda duchem – śmieje się.
Pani Małgorzata docenia rolę integracji grupowej, w czym pomocna okazała się nawet gra planszowa. Ta, którą wygrała podczas wspólnych zmagań w Lipiu, „Cytadela”, dała jej jeszcze inną, większą przyjemność – poznania ludzi od innej, nieznanej dotąd strony. – Uzupełniamy się na różny sposób, ale łączy nas jedno: wiara i poszukiwanie Boga.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się