Symbolicznym zasadzeniem cebulek żonkili Caritas uruchomiła szkolny wolontariat do działań na rzecz diecezjalnego hospicjum w Darłowie.
W centrali Caritas w Koszalinie 15 października Szkolne Koła Caritas zainaugurowały działania na rzecz diecezjalnego Hospicjum im. bp. Czesława Domina w Darłowie. Jesienną częścią tej kampanii jest sadzenie cebulek kwiatów, które rozkwitną wiosną i będą darem dla darczyńców podczas kwesty na rzecz placówki. Koszalińscy uczniowie z SP 5, SP 4 i Zespołu Szkół nr 1 zdecydowali się wesprzeć w ten sposób darłowskie hospicjum.
W imieniu uczniów cebulki zasadził w skrzynkach ogrodowych opiekun SKC działającego przy SP 5 Andrzej Karasek. To gest symboliczny, większa część cebulek trafi na rabatę w szkolnym ogródku.
– Z powodu pandemii rozpoczynamy tegoroczne Pola Nadziei na rzecz hospicjum Caritas w Darłowie w skromnej formie, ale liczymy, że dołączą do tej akcji Szkolne Koła Caritas z całej diecezji – mówi koordynator Caritas Krystian Linnik. – Cebulki żonkili czekają na wszystkich chętnych. Mamy nadzieję, że mimo przeciwności uda się obsadzić przyszkolne rabaty, aby potem, na wiosnę, sfinalizować akcję.
Według Andrzeja Karaska mimo pandemii i wymuszonej nią mniejszej aktywności koła, inspirowanie dzieci nawet symbolicznie zrealizowanymi akcjami ma sens. – Mieliśmy tu być w większym gronie, lecz ze zrozumiałych względów sam reprezentuję nasz szkolny wolontariat – mówi katecheta, który na tarasie centrali Caritas zakasał rękawy i pełnił rolę ogrodnika.
Jak zapewnia, uczniowie bardzo lubią akcje charytatywne. – Dzieci są bardzo zainteresowane, przychodzą, dopytują, kiedy będziemy coś robić, kiedy gdzieś razem pójdziemy – mówi katecheta. Zauważa, że wolontariat to dla uczniów świetny sposób na integrację i widać, że nie tylko to lubią, ale zachęcają jedne drugich. Do koła SKC działającego przy SP 5 liczącego 18 osób na początku tego roku szkolnego dołączyło kolejnych 10 ochotników.
Większość z nich, zdaniem opiekuna koła, wzoruje się w tym względzie na swoich rodzicach, którzy angażują się lub angażowali w wolontariat, nie tylko hospicyjny, i w ten sposób tę ideę zaszczepili swoim potomkom. – Ta wrażliwość społeczna idzie od rodziców – ocenia.
Dzieci dzielą się tymi informacjami ze sobą podczas spotkań koła i coraz bardziej zaciekawiają tą tematyką. – Dopytują o to, czym jest hospicjum. Chcą wiedzieć, czy przebywają tam ludzie umierający. Kiedy im opowiadam o tym, są bardzo przejęte. Są także ciekawe doświadczenia śmierci i tu jest miejsce na wyjaśnienie, że hospicjum to też życie – mówi katecheta. – To pobudza ich wyobraźnię, chciałyby nie tylko pomagać ludziom z hospicjum poprzez akcje, ale też wybrać się tam.
– Ważne jest to, żeby także w tym czasie zagrożenia pamiętać o ludziach starszych i schorowanych, o osobach wysokiego ryzyka. Jedną z form tej troski są właśnie Pola Nadziei. Ta pamięć ma duże znaczenie dla samych chorych, a najmłodszych uczy troski o innych – podsumowuje Krystian Linnik.