Spotykają się co miesiąc, każdego 22. Z różami w rękach proszą o pomoc. Jak mówią, jej wstawiennictwa teraz szczególnie potrzeba.
Nawet w czasie pandemii na wieczornym nabożeństwie ławki darłowskiego kościoła nie są puste. Czciciele św. Rity gromadzą się wokół jej relikwii z pobłogosławionymi różami i wołają o wstawiennictwo świętej.
– Rita wie, co to ciężkie życie. Szukam jej pomocy od dawna, bo mój mąż jej zaufał. I wiele spraw pomogła rozwiązać – zapewnia Łucja Dudzińska, jedna z uczestniczek nabożeństwa. – Zwłaszcza teraz, kiedy boimy się o nasze rodziny, o przyszłość. Szukamy u niej wsparcia – dodaje Elżbieta Wójcik.
Święta z Cascii ostatnie cztery lata życia spędziła w łóżku złożona ciężką chorobą. Legenda mówi, że Jezus sprawił jej ogromną radość, ofiarowując jej w środku surowej zimy bukiet pachnących róż. Dlatego po dziś dzień utrzymuje się tradycja błogosławienia róż św. Rity.
– To nie żaden talizman, ale przypomnienie, że Bóg działa, jest obecny. I że nawet pod najciemniejszymi chmurami cierpienia i lęku, świeci słońce Bożej obecności – podkreśla o. Adrian Zalewski, który przewodniczył nabożeństwu.
Jak zauważa, św. Rita to dobra patronka na dziś. – Patrząc na jej życie, doświadczenia, które na nią spadały, cierpienie, którego doświadczała, dostrzegamy jej siłę. Płynęła ona z całkowitego zaufania Jezusowi. To dla nas przykład w czasach beznadziei i trudu, pandemii, śmierci. Zawierzyć się Chrystusowi, powierzyć Mu wszystkie troski, trudny, cierpienia, prosząc, by je pobłogosławił – dodaje darłowski franciszkanin.