Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Martw się dobrze!

O tym, jak przetrwać drugą fazę pandemii, nie wiedząc, czy będzie trzecia, mówi ks. dr Adam Falewicz – duszpasterz, psycholog, psychoterapeuta.

Ks. Wojciech Parfianowicz: Wiadomości o szczepionce na koronawirusa napawają optymizmem. Po kilku miesiącach trwania pandemii wszyscy mają jej dość. Trudno żyje się w ciągłym napięciu, nie wiedząc tak naprawdę, jak długo ten stan jeszcze potrwa.

Ks. Adam Falewicz: Nie wszyscy przeżywają tę sytuację tak samo. Okazuje się, że większy poziom dystresu psychologicznego, czyli dyskomfortu związanego z pandemią, wykazują osoby w wieku od 18 do 35 lat.

Nie seniorzy? Jak to wytłumaczyć?

Na początku pandemii stres związany był bardziej z konsekwencjami bieżącymi...

...zachoruję, umrę, nie będę mógł kupić żywności...

Tak. Natomiast teraz obawy dotyczą już bardziej tego, że zmieni się nasz styl życia. To z kolei bardziej dotyka ludzi młodszych, aktywnych zawodowo i społecznie. Ci, którzy mają bardziej uregulowane życie, np. są już na emeryturze, mogą być pod tym względem spokojniejsi. Ludziom, którzy dopiero wkraczają w życie, pandemia może realnie wiele spraw powywracać.

Nie mówimy tu oczywiście o aspekcie czysto zdrowotnym, bo tutaj wiadomo, że ludzie młodsi mają raczej mniej powodów do obaw. Czego my się tak naprawdę boimy?

Ludzie albo się boją, albo się lękają. To nie jest to samo.

Na czym polega różnica?

Strach ma przedmiot, tzn. jest coś konkretnego, czego się boję, np. właśnie utraty zdrowia, kłopotów w pracy, choroby kogoś bliskiego. Jest to reakcja adaptacyjna, która chroni nas przed niebezpieczeństwem.

Zaczynamy wtedy konkretnie działać, żeby niebezpiecznych skutków uniknąć, np. zakładamy maseczkę, dezynfekujemy ręce, zostajemy w domu?

Tak, natomiast lęk jest uczuciem, które dotyczy sytuacji mniej lub bardziej hipotetycznych. Posłużę się przykładem. Boję się o swoje życie, tak ogólnie, że coś mi się stanie – to jest lęk. Widzę w lesie niedźwiedzia i zaczynam jakoś reagować, np. uciekać – to jest strach. Jeśli pojawia się wiele bodźców zagrażających, a pandemia ich dostarcza, mogą wytworzyć się stany lękowe. To zależy też od predyspozycji osobowościowych.

Niektórym trudno przyznać się do strachu czy lęku. Nie powiedzą, że się boją albo lękają – ewentualnie, że się martwią. To brzmi zdecydowanie bardziej szlachetnie.

Martwienie się samo w sobie jest bezproduktywne i niczemu nie służy. Martwimy się, ponieważ to daje nam pewne poczucie kontroli. Mamy przekonanie, że jesteśmy odpowiedzialni.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy