Obumarła religia, w której tylko przeżywa się uroczystości, która potrzebuje "dziania się", a brakuje w niej wiary, której zasadnicze pytanie brzmi: "Kim dla mnie jest Ten, w Którego ja wierzę"? - mówił bp Edward Dajczak na rozpoczęcie diecezjalnego przygotowania do świąt.
Czas pandemii ograniczył możliwość udziału wielu diecezjan w rekolekcjach adwentowych, które każdego roku przygotowują nas na święta Narodzenia Pańskiego. Odpowiedzią na to ograniczenie, są diecezjalne rekolekcje transmitowane ze Skrzatusza przez Dobre Media.
– W czasie, kiedy wydaje się, że przybyło nam ran, w czasie, który bardzo potrzebuje nadziei, chce te diecezjalne rekolekcje przeżyć tutaj, u Tej, którą nazywamy Matką Miłości Zranionej i naszej Nadziei. Z Nią będziemy próbowali przeżyć tajemnicę oczekiwania na przychodzącego nieustannie Pana – mówił na rozpoczęcie Mszy św. bp Edward Dajczak, który poprowadzi adwentowe rekolekcje. Za pośrednictwem internetu przez trzy kolejne dni będzie spotykać się z diecezjanami podczas transmisji Mszy św. w południe i w trakcie wieczornych rozważań. Rekolekcje zakończy niedzielna Eucharystia o godz. 12.
– Adwent jest czekaniem. Bardzo to ważne, bo my, współcześni, mamy z czekaniem kłopot. Stan oczekiwania, swoistego bezruchu, jest dla nas trudny. W czasie, w którym dowartościowuje się tylko to, co jest czynem, wykonaniem, osiągnięciem, stan, w którym się czeka, wydaje się czasem zmarnowanym – przypominał bp Dajczak.
Biskup podkreślał, że pomiędzy narodzinami Jezusa, a Jego przyjściem w chwale na końcu czasów, jest jeszcze przyjście, które dokonuje się indywidualnie w sercu każdego człowieka. Przywołał myśl papieskiego rekolekcjonisty o. Errmsa Ronchiego, który mówił, że ludzkie serca mogą być Betlejem, w którym Jesus się rodzi, albo Jego grobem.
– Żyjemy w czasach, kiedy wielu nie wie, co świętuje. Obchodzi narodziny bez Tego, który się narodził. To paradoks rozgrywający się na wielką skalę. Dla nas, uczniów Jezusa to wyzwanie, zaproszenie do szczególnych przygotowań. Chcemy zrobić wszystko, by przyjście Jezusa było faktem – mówił biskup.
– Czuwajcie, czekajcie. To nam potrzebne, żebyśmy nie dali się prowadzić temu, co nas otacza, poglądów, przekazów jest wielka ilość, człowiek nie jest w stanie tego uporządkować. Jeśli się nie zatrzymamy nad słowem Boga, by Bogu dać szansę, pochłonie nas to, co dookoła.
Biskup wskazywał też na wagę rodowodu Jezusa, od którego Mateusz rozpoczyna swoją Ewangelię.
– Genealogia odpowiada na pytanie: kim ten Jezus jest? Kim jest Ten, który przychodzi. Możemy się zdziwić, że ono w ogóle pada, ale odpowiedź na nie jest decydująca we wszystkich czasach. Określa wszystkie nadzieje zawarte w Piśmie Świętym, które ogniskują się na stwierdzeniu: „Ty jesteś Mesjaszem”. Ale to nie jest pytanie dotyczące przeszłości – tłumaczył bp. Dajczak.
Odnosząc się do pustoszejących w czasie epidemii kościelnych ławek, biskup zauważał:
– Obumarła religia, w której tylko przeżywa się uroczystości, która potrzebuje tylko dziania się, a zabrakło w niej wiary, której zasadnicze pytanie brzmi: „a Kim dla mnie jest Ten, w Którego ja wierzę?
Odsyłając do sceny z 6. rozdziału Ewangelii Janowej, gdy Jezus pyta Dwunastu czy i oni chcą odejść wskazuje na aktualność odpowiedzi Szymona Piotra: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego”.
– To czas, kiedy ktoś, kto nazywa się uczniem Jezusa, musi to sobie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej powtórzyć. Chcę żyć według tych słów, chcę żebyś Ty mnie prowadził. Wtedy dokonuje się to, co tak pięknie zapowiada Apostoł Paweł w liście do Galatów: kiedy przychodzi Jezus, staje się pełnia czasów. Również w moim sercu. Również wtedy, gdy rodzi się Jezus we mnie, to błogosławiony czas – mówił biskup.