Koło znalezione w stodole pomoże historykom badającym przebieg jednego z największych starć miejskich stoczonych na froncie wschodnim. Artefakt uzupełnia luki w wiedzy na temat boju o Kołobrzeg.
Zaprezentowane dzisiaj w Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu koło czołgowe pozwala potwierdzić hipotezę stawianą przez badaczy historii walk o miasto.
- Podczas walk o Kołobrzeg w marcu 1945 r. po stronie niemieckiej wykorzystywane były dwa czołgi. Historia pierwszego z nich, Pz.Kpfw. IV Ausf. H została dość dobrze rozpoznana, zagadką natomiast pozostawał udział w walkach drugiej maszyny - Pz. Kpfw. III. Brak fotografii wraku oraz jakichkolwiek elementów z nim związanych sprawiły, że z czasem zaczęto wątpić, czy taki pojazd w walkach w ogóle uczestniczył - mówi dr Łukasz Gładysiak, kierownik ds. naukowych Muzeum Oręża Polskiego.
W sukurs rozważaniom naukowców przyszło znalezisko, jakiego dokonał prezes Grupy Eksploracyjno-Poszukiwawczej „Parsęta”, działającej przy Towarzystwie Przyjaciół Muzeum Oręża Polskiego. Dzieje artefaktu wiążą się ściśle z rodzinną historią pasjonata przeszłości.
- Koło przeleżało ponad 70 lat w zagrodzie mojego wujka przy ulicy Krzywoustego - przyznaje Jan Orliński.
Jego rodzina trafiła do pobliskiego Niemierza w 1943 r. jako pracownicy przymusowi. Kiedy po wojnie okazało się, że nie mają do czego wracać, postanowili pozostać na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Zamieszkali w gospodarstwie, które dzisiaj leży w granicach miasta, na ulicy Krzywoustego.
- Z opowieści rodzinnej wiem, że na polu przy domu stał czołg. Mama i ciotka pozbierały do niego wszystkie znalezione na polu niewybuchy i podpaliły, wysadzając pojazd w powietrze. Jako chłopiec pamiętam też duże koło zębate z przekładnią w stodole dziadka. Co się z nim później stało, nie wiem - opowiada prezes GEP.
Niepozorne koło pomoże uzupełnić luki w wiedzy na temat boju o Kołobrzeg. Karolina Pawłowska /Foto GośćZabrane z miejsca eksplozji koło trafiło na dziesiątki lat do stodoły. Dzisiaj, wydawałoby się, niepozorne znalezisko, jest cennym śladem dla badaczy.
- Mamy fotografię rozpoznaną jako zrobioną w Kołobrzegu, na której znajduje się poszukiwany czołg. Nie zostało ona jednak zrobiona na tle żadnego charakterystycznego dla miasta budynku. W kronice filmowej z 1945 r. pojawia się pojazd techniczny, osadzony na identycznym podwoziu, chociaż bez wieży. Kronika ta interpretowana jest jako podejście do Kołobrzegu, ale zdjęcia kręcone mogły być w dowolnym miejscu na Pomorzu. Dopóki nie znajdziemy pozostałych część, nie będziemy mieć stuprocentowej pewności, ale dla mnie jako historyka to koło i historia opowiedziana przez pana Orlińskiego są wiarygodne i stanowią potwierdzenie tezy pojawiającej się od lat 60. ubiegłego wieku - przyznaje Łukasz Gładysiak.
Znalezisko to kolejny etap muzealnych dociekań na temat uzbrojenia, wykorzystywanego w toczonych 76 lat temu walkach.
- Staramy się zrobić wszystko, by wiedza na temat bitwy stanowiącej fundament polskiego Kołobrzegu była jak najbardziej dokładna, także w aspekcie technicznym. Dyskusja na temat obecności tutaj Pz.Kpfw. III trwa od kilku lat. Podobnie sprawa ma się z innymi pojazdami, czy jednostkami Wehrmachtu. O ile strona polsko-radziecka została dość dobrze rozpoznana, w temacie przeciwnika naszych żołnierzy jest jeszcze wiele nieścisłości - komentuje Aleksander Ostasz, dyrektor kołobrzeskiej placówki. Dodaje, że nowy eksponat to wstęp do dalszych prac nad historią broni pancernej w mieście. Muzeum rozpocznie niebawem procedurę wstępną poszukiwań terenowych pozostałości wspomnianego czołgu.
- Tradycyjnie zwracamy się z apelem i prośbą. Historia rodzinna pana Orlińskiego pokazuje, że bardzo często nie wiemy, co mamy w stodołach czy piwnicach. Jeśli macie państwo podejrzenia, że te przedmioty mogą mieć związek z militariami, zachęcamy do kontaktu z nami - dodaje dr Gładysiak.