To już tradycja, że młodzi wolontariusze Caritas wspierają hospicjum w Koszalinie. Przeprowadzili także akcję popularnie zwaną "Żonkil".
Akcja na rzecz chorych hospicjum im. Maksymiliana Marii Kolbego w Koszalinie, która odbyła się w pierwszą niedzielę maja przed kościołem pw. Św. Wojciecha w Koszalinie, podoba się parafianom, toteż żonkili, które młodzież ze Szkolnego Koła Caritas działającego przy SP 3 w tym celu specjalnie sadziła jesienią na szkolnej rabacie, nie wystarczyło dla wszystkich darczyńców. Wszyscy otrzymali naklejki z logo akcji "Pola Nadziei" oraz przypinki z żonkilami.
Jak podkreśla katechetka Anna Zajączkowska-Żyszkiewicz, opiekunka koła Caritas w SP 3, wspieranie koszalińskiego hospicjum to stała aktywność młodzieży. Wśród działań są: akcja "Dar serca", czyli zbiórki listopadowe na cmentarzu, wykonywanie stroików oraz pieczenie ciast, z których dochód przeznaczony jest na rzecz placówki. To również kartki na Światowy Dzień Chorego z cytatami z orędzia Papieża Franciszka wręczane chorym i personelowi hospicjum czy wykonywane samodzielnie albumy z ilustracjami dedykowane imiennie każdemu pacjentowi. Dodatkowo dzieci z Koszalina wspierają hospicjum Caritas w Darłowie – włączając się w zbiórkę nakrętek.
– Te albumy wymyśliła była uczennica naszej szkoły, Patrycja. Uczniowie wykonują rysunki, które potem bindujemy w albumy – wyjaśnia katechetka. – Wieczorem dowiadujemy się, ilu chorych jest tego dnia w hospicjum i wpisujemy dedykację, np. "dla kochanego pana Kazimierza od Szkolnego Koła Caritas". Pacjenci widzą, czują, że to jest osobiste, że nie jest to przypadkowy dar.
Klaudia Larek, która bierze udział w niedzielnych "Polach nadziei", nie pierwszy raz pomaga hospicjum. W tym roku nie mogła przekroczyć progu placówki, która jest zamknięta dla osób z zewnątrz ze względu na pandemię, jednak ma wcześniejsze doświadczenie spotkań z osobami terminalnie chorymi. – Kiedy przychodzimy, rozmawiamy z chorymi i wtedy widać u nich uśmiech – mówi nastolatka. Choć to trudne spotkania, nie ucieka przed nimi, nie boi się tych wizyt. – To chyba zależy trochę od tego, jaki kto ma charakter. Wiem, że to, co ci ludzie przeżywają, jest trudne i przykre, jednak jestem taka twardsza i przeważa we mnie wtedy to, że chcę pomóc.