Choć niemożliwe było zorganizowanie radosnego pochodu w tradycyjnej formie, organizatorzy nie chcieli rezygnować z okazji, by jeszcze raz głośno powiedzieć „tak” życiu i rodzinie oraz modlić się w ich intencji.
Zwykle przemierzali miasto, afirmując życie i rodzinę w radosnym korowodzie. W tym roku wprawdzie znów nie udało się wyjść na ulicę, ale za to nie zabrakło tego, co najważniejsze: modlitwy i świadectwa. – Nie chcieliśmy całkiem rezygnować, bo temat ważny, ciągle aktualny. Może właśnie w sytuacji pandemii w pewnych aspektach wyraźniejszy, bo społeczne skutki dotyczące więzi i relacji po ostatnim roku będziemy odczuwać pewnie jeszcze długo – przyznaje ks. dr Tomasz Tomaszewski, administrujący słupską parafią św. Maksymiliana Kolbego, skąd co roku wyrusza Marsz dla Życia i Rodziny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.