Grają w piłkę, łowią ryby, pływają kajakami. Tydzień spędzony w Ostrowcu to też okazja, żeby się modlić i formować.
Maciejowi Lebieckiemu z Darłowa podoba się wszystko: nowi koledzy, zabawy, rywalizacja, spędzanie czasu bez czujnego rodzicielskiego oka. Nieco mniej sprzątanie. – Ale nie jest tak źle. Zmiotka, szufelka i jedziemy! – zapewnia zawadiacko.
Bo nikogo nie ominie zadbanie o porządek w ośrodku. Ani poranna gimnastyka. – I to nie jest fajne, bo trzeba strasznie wcześnie rano wstawać – kręci głową Marek Szczepański. Dziewięcioletni ministrant z Gdyni jest najmłodszym uczestnikiem rekolekcji w Ostrowcu. – Nie umiem odpowiedzieć, co jest fajnego w byciu ministrantem. Po prostu bardzo chciałem nim zostać. Zawsze mi się na Mszy św. nudziło, a teraz już mi się nie nudzi, bo jest dużo do roboty. I tylko raz się pomyliłem, kiedy dzwonić – opowiada rezolutnie.
W rekolekcjach wzięło udział ponad 40 ministrantów z franciszkańskich parafii prowincji gdańskiej. o. Wojciech Kasprowicz OFMConvGimnastykę ratuje jedynie to, że ojcowie w habitach też stawiają się na poranną zaprawę. Dla chłopców to ważne, że mogą zobaczyć swoich opiekunów w mniej formalnych sytuacjach. – Ojcowie przy ołtarzu są tacy spokojni, poukładani, a tu okazuje się, że bywają szaleni. I robią fajne rzeczy. Jeden to fotograf, inny DJ, inny perkusista – wylicza z entuzjazmem Maciek. – Ale w piłkę lepiej od nas nie grają – dogaduje któryś z chłopców wzbudzając niekłamaną radość także samych franciszkanów.
Ponad czterdziestka chłopców, którzy spędzają ostatnie dni wakacji w Ośrodku Caritas w Ostrowcu to Liturgiczna Służba Ołtarza z całej franciszkańskiej prowincji gdańskiej. – Jeden z powodów, dla którego postanowiliśmy zorganizować te rekolekcje to chęć pokazania chłopcom, że – wbrew temu, co mogłoby się wydawać – jest ich sporo. Posługa ministrancka wiąże się z wystawieniem się na świecznik, czasami może nawet z szyderstwem. Chłopcy czasami o tym mówią, ale też mają świadomość, że służą Panu Bogu. Inaczej trudno byłoby wytrwać w służbie przy ołtarzu – wyjaśnia o. Mateusz Świętosławski z Gdyni.
Dla Szymona Ławeckiego ma to niebagatelne znaczenie. – U mnie w parafii jest spora, bo 20-osobowa ekipa. Moi znajomi nie atakują moich poglądów, raczej się szanujemy. Ale takie spotkania z chłopakami, dla których ważne są te same wartości, którzy są blisko Boga i Kościoła, bardzo mi pomaga – zapewnia nastoletni ministrant z Gniezna. Przyznaje też, że duża rozpiętość wiekowa kolegów jest niezłym ćwiczeniem w pracy nad sobą. – Takie rekolekcje uczą mnie odpowiednio traktować młodszych kolegów: bez wywyższania się, ale też biorąc za nich odpowiedzialność – dodaje.
W napiętym grafiku nie brakuje czasu na Boże sprawy. o. Wojciech Kasprowicz OFMConvWakacyjnych atrakcji nie brakuje. Chłopcy grają w piłkę, łowią ryby, pływają kajakami. W napiętym grafiku jest też czas na Boże sprawy. Jak tłumaczą odpowiedzialni za rekolekcje franciszkanie, zależało im na połączeniu elementów rekreacyjnych z formacyjnymi.
– Chcielibyśmy, żeby chłopcy spędzili wakacje we wspólnym gronie i z Panem Bogiem. Opieramy się na ogólnopolskim programie „Moja służba” przygotowanym przez Konferencję Episkopatu Polski wraz z Ruchem Światło–Życie. Każdy dzień skupiony jest wokół jakiegoś słowa – drogowskazu. Rozważamy te zagadnienia podczas zabawy i modlitwy, pracując w grupach czy adorując Najświętszy Sakrament – wyjaśnia o. Damian Basarab, asystent prowincjalny ds. powołań oraz odpowiedzialny za Liturgiczną Służbę Ołtarza.
Podczas rekolekcji ustanowieni zostali nowi lektorzy i ceremoniarz. Uroczystość odbyła się w Skrzatuszu. o. Wojciech Kasprowicz OFMConv– Dzisiaj zastanawialiśmy się nad dziękczynieniem. Czy w naszych modlitwach tylko prosimy, na przykład żeby udało się napisać klasówkę? Czy umiemy Bogu podziękować, że dobrze nam poszło. Albo w ogóle za to, że żyjemy? – opowiada Szymon.
Choć to mało wakacyjne tematy, chłopcy nie mają problemu z ich podejmowaniem. – Wszystko wchodzi samo do głowy – zapewniają, szykując się na wieczorną bitwę balonami wypełnionymi wodą.