Śpią w skleconej z desek prowizorycznej konstrukcji, resztę dnia spędzają na dworze. Mieszkańcy Lotynia ruszyli z pomocą parze bezdomnych.
Ktoś przyniósł materiały, jakie zostały z remontu domu, ktoś dostarczył worek cementu. Kiedy podjeżdżamy na osiedle, jeden z sąsiadów właśnie przywiózł stare okno. - Zrobimy ościeżnicę i będzie pasować. Jeszcze trochę posłuży - zapewnia. Drzwi, które podarował wcześniej, już są wstawione.
Nie zabrakło też ochotników do remontu pozwalającego zaadaptować pomieszczenie gospodarcze na suche i bezpieczne lokum. - Mamy świadomość, że to rozwiązanie tymczasowe, ale po prostu nie możemy patrzeć bezradnie. Idzie zima. Jeśli będzie taka, jak w ubiegłym roku, oni jej nie przetrwają - mówi Kinga Lewandowska, sołtys Lotynia.
Obecnie pani Lucyna i pan Andrzej mieszkają, a raczej koczują w prowizorycznej konstrukcji w pobliżu niewysokich bloków. Jak długo? Nie są w stanie sobie przypomnieć. Bezdomni są od lat. Pozostają pod opieką pomocy społecznej, która dostarcza im m.in. bony żywnościowe. Na więcej się nie zgadzają.
- Wielokrotnie proponowano im miejsce w placówce dla bezdomnych. Za każdym razem odmawiali. Nie chcą trafić do żadnego ośrodka, także dlatego, że jednym z wymogów jest abstynencja. To ich wybór, ich decyzja, ale my nie chcemy patrzeć, jak ktoś zamarza obok nas - dodaje sołtys.
Pomysł stworzenia zimowej kwatery wyszedł od prezes Lotyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Gdy któregoś dnia przyszedł list polecony z sądu i nie mogliśmy znaleźć Andrzeja, zajrzałam do tej budy i serce mi się ścisnęło. Nawet bezpańskim psom i kotom szykuje się lepsze warunki. Wszystko jest zawilgocone i zbutwiałe - mówi Marianna Kamińska.
W jednym z należących do spółdzielni bloków mieszkanie mieli rodzice pana Andrzeja. Po śmierci jego brata lokal stoi pusty. - Sprawa jest w sądzie, żeby ustalić spadkobierców. Ale mieszkanie jest też ogromnie zadłużone. Cała sytuacja jest niezmiernie skomplikowana prawnie - wyjaśnia pani prezes.
Jak zauważa sołtys Lotynia, odzew na apel był spory. Materiały budowlane i używane meble przyjeżdżały z całej gminy. Kilka osób podjęło się też wykonania prac budowlanych. - Zbieramy jeszcze odzież, środki higieny osobistej, ewentualnie żywność - dodaje Kinga Lewandowska. Zbiórka potrwa do końca września.