Dla niektórych pań sesja u fryzjera i makijażystki to nie tylko przyjemność. To szansa na lepsze jutro.
Mowa o podopiecznych Centrum Kryzysowego dla Kobiet Caritas w Koszalinie. Co rusz trafiają w to miejsce kobiety dotknięte przemocą domową, uzależnieniami, wymagającą interwencji bezradnością. Kieruje je tutaj Centrum Usług Społecznych, choć panie zgłaszają się też same, zazwyczaj poinformowane o takiej możliwości przez znajome, które znalazły tu pomoc. Obecnie w placówce mieszka siedem kobiet i siedmioro dzieci.
– Wykorzystujemy różne okazje, by świętując coś razem, pokazać paniom, że chociaż doświadczyły w życiu czegoś złego czy odbiegającego od normy, to jednak mogą funkcjonować normalnie i cieszyć się, choćby z bycia kobietą – mówi Agnieszka Filipczuk, koordynator w Centrum Kryzysowym.
W przeddzień Dnia Kobiet placówkę odwiedziły fryzjerka i makijażystka. Zaproponowały mieszkankom upiększającą metamorfozę. Nazajutrz podopieczne centrum spotkały się w porze kawy, by porozmawiać o sile kobiecości. – Poruszamy temat samooceny. Ważne jest, by panie same sobie odpowiedziały, jak się widzą, a także co w sobie lubią i cenią – mówi wychowawca Marta Filipek. Zadała swoim wychowankom pytanie m.in. o to, kiedy ostatnio tańczyły lub poruszały się z wdziękiem, i zaprosiła do stworzenia wymarzonego obrazu samej siebie.
Nie zabrakło także upominków. – To drobne, ale trafione prezenty: kosmetyki, środki pielęgnacyjne – mówi Agnieszka Filipczuk. Praca z paniami polega także na uczeniu ich dbałości o zdrowie, urodę, higienę. W tej kwestii problemy niektórych mieszkanek są poważne – np. duże lub niemal całkowite braki w uzębieniu, brak nawyku czyszczenia zębów u siebie i dzieci. Nie jest to tylko kwestia wyglądu, bo kobiecie ze szczątkowym uzębieniem trudniej znaleźć pracę, a jeśli już ją znajdzie – trudniej poczuć się pewnie w nowym środowisku.
Odrobina luksusu
Jak się okazuje, nie tak łatwo namówić kobiety do zmiany. Pani Kasia od razu zapowiada, że zaakceptuje koloryzację włosów wyłącznie na ciemny blond, pani Agnieszka pozwoli fryzjerce podciąć najwyżej grzywkę, a pani Ania da sobie polakierować paznokcie. Wizażystki zamierzają jednak przekonać gości swoich salonów do zdecydowanej odmiany.
– Nawet zmiana fryzury może wpłynąć na kobietę pozytywnie i inspirująco – mówi Sylwia Korbus, właścicielka zakładu fryzjersko-kosmetycznego, która podobną metamorfozę zaproponowała podopiecznym Centrum Kryzysowego przed trzema laty. W programie „Być kobietą” wzięło wówczas udział dziesięć pań, z czego trzy do tej pory korzystają z usług zakładu. Pani Sylwia przytacza przykład jednej z nich, którą przemocowy partner oszpecił fizycznie do tego stopnia, że nie wychodziła z domu. – Udało nam się fryzurą i mocniejszym makijażem zakryć defekty jej twarzy i jednocześnie wydobyć to, co piękne. Po jakimś czasie ta kobieta znalazła pracę i nowego partnera. Jej życie się odmieniło.
– Dobra fryzura i odpowiedni makijaż poprawiają samoocenę. Kobieta mniej się krępuje w trudnych sytuacjach, czuje się atrakcyjniejsza, otwarta na ludzi, pewna siebie, także w kwestii poszukiwania pracy – wymienia Magdalena Kierwińska, właścicielka salonu piękności „Magdalena maluje”. – Kobiety po takiej sesji same przyznają: ktoś podarował mi odrobinę luksusu.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się