Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Z Koszalina do Afryki

Jeden na co dzień gra do Mszy św., drugi jest na ostatniej prostej do przyjęcia święceń kapłańskich. Wspólnie stworzyli książeczkę dla dzieci.

Franek to rezolutny siedmiolatek, stawiający rodzicom dużo mądrych pytań. W podróży po Maroku towarzyszą mu brat Fryderyk oraz rodzice. Razem z nimi poznaje kontynent afrykański i mieszkających na nim ludzi. – Od dawna myślałem o napisaniu książki. Zacząłem od autobiografii, takiej dla rodziny, bo sporo rzeczy się w naszym życiu wydarzyło, wiele barwnych, czasem zabawnych sytuacji. Ostatecznie uznałem, że klasyczna biografia to nudne. A jeszcze wcześniej, siedem lat temu, kiedy zostałem ojcem, zacząłem pisać bajki dla swoich dzieci. Ta książka to rezultat tych pomysłów – opowiada Igor Jankowski, kompozytor i organista koszalińskiej parafii Ducha Świętego. A także tata Franciszka i Fryderyka, bo inspiracją i pierwowzorami książkowych bohaterów są jego mali synowie. – W książce Franek jest nieco starszy niż w rzeczywistości, ale nasz Franuś też jest bardzo ciekawy świata, zaskakująco barwnie potrafi opowiadać o tym, co wydarzyło się w ciągu dnia, co działo się w przedszkolu, o czym się dowiedział i co usłyszał. Ten charakter Franka starałem się oddać w powieści – przyznaje autor.

Afryka

Kanwą dla historii są notatki z pobytu w Południowej Afryce dziadka chłopców. – Mieszkał tam dwa lata, sporo zwiedził, a swoje obserwacje notował. Każda uroczystość domowa kończyła się też prędzej czy później tym, że tata opowiadał o Afryce. Większość tych historii, choć może trochę podkoloryzowana, była prawdziwa. Prawdziwe są też osoby, które trafiły do książki, jak przewodnik Ibrahim czy pan Lawrence. Co ciekawe, ich wizerunki w książce także zostały wiernie odwzorowane – opowiada Igor. Bo opowieść o wyprawie Franka i jego rodziny opatrzona jest obrazkami. Dla ich autora „Przygody Franka” to także debiut, tyle że ilustratorski. – Zdarzało mi się już realizować nieduże projekty plastyczne, ale ilustracje do książki to zupełnie inna sprawa. Bardzo dużo uczyłem się w trakcie ich tworzenia. Jeśli prześledzić je zgodnie z chronologią powstawania, widzę, jakie robiłem postępy, a czego jeszcze nie potrafię – przyznaje ze śmiechem diakon Jakub Sitarz. – Ilustracje w książce muszą być spójne, pomagać czytelnikowi przejść przez historię, a nie przeszkadzać czy stanowić niepotrzebny dodatek. Historia mi się bardzo spodobała, nie wiedziałem tylko, czy podołam zadaniu. Na szczęście ta zabawa nie skończyła się katastrofą – dodaje.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy