Dając dach nad głową uchodźcom, wiedzieli, że to będzie długodystansowa pomoc. Fundacji "Po Piąte" udało się to, bo wspólne pomaganie trenowali od lat.
Na apele o przyjmowanie pod dach uciekających przed wojną Ukraińców członkowie Fundacji Po Piąte zareagowali błyskawicznie. Tworzona przez lata sieć jej sympatyków stanowi duży potencjał - w działania angażuje się kilkanaście rodzin, a sama akcja przyjęcia uchodźców poszerzyła to grono o dobroczyńców z okolicy, całej Polski i zagranicy. Dzięki temu członkowie fundacji mogli reagować na rodzące się na bieżąco potrzeby. Prócz lokum w Starym Krakowie, wyżywienia i zaopatrzenia w podstawowe produkty i ubrania fundacja - dzięki wsparciu ludzi dobrej woli z Polski i zagranicy - podarowała uchodźcom łóżeczka dziecięce, wózki, rowery, trampolinę. Ponadto wyekspediowała na Ukrainę dwa transporty z tkaniną na mundury dla cywilów broniących swoich miast.
Dużą pomocą była społeczność jednego z angielskich miast, która nie mogąc przyjąć uchodźców u siebie, postanowiła wspierać tych, którzy im pomagają. Przywozili do Polski vany wypełnione żywnością, produktami chemicznymi, kosmetykami, lekami, ubraniami.
- Wiedzieliśmy, że entuzjazm wokół tej sprawy będzie powoli gasł i że musimy nastawić się raczej na długi marsz niż na szybką akcję - mówi Grzegorz Jabłoński. Toteż jednym z kolejnych działań było poszukiwanie pracy dla Ukraińców, ich usamodzielnienie i zorganizowanie dla nich lekcji języka polskiego.
Więcej o planowych działaniach Fundacji Po Piąte można przeczytać w najnowszym nr. 22/2022 "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego".