O strzałach prosto w serce, duchowym wspomaganiu i luksusie klauzury z s. Agnieszką Teresą od Maryi – Miłującej Obecności – karmelitanką bosą z Bornego Sulinowa.
A dlaczego Borne Sulinowo?
Kiedy już się zdecydowałam, że chcę iść do Karmelu, spotykałam obce osoby - obce! - które powtarzały mi: Borne Sulinowo. A mnie się nawet ta nazwa zupełnie nie spodobała! Pojechałam na spotkanie dla osób posługujących modlitwą wstawienniczą, był tam ojciec-charyzmatyk. Co mnie zobaczył, mówił: „Borne Sulinowo”. Jak mi to 148 raz powtórzył, to się zaparłam. O nie, wszędzie, tylko nie tam! Żaden facet nie będzie mi mówił, jak ja mam życie układać! Borne Sulinowo przekreślone raz na zawsze! Po obronie magisterki wybrałam się z kolegą na piwo. A tu nagle jakaś dziewczyna mówi do mnie: „Borne Sulinowo”. Nawet tu?! Nawet teraz?! Co miałam robić? Żeby nie było, że stawiam opór łasce, wygooglałam to Borne… Załamałam się: nawet strony internetowej Karmelu nie ma! Ale dobra, skoro Jezus się upiera, napisałam maila. I cisza. Ucieszyłam się, bo przecież wiedziałam, że nie chcę do Bornego Sulinowa. Po pięciu miesiącach siostry się odezwały, przeprosiły, że problemy z internetem i zaprosiły do siebie. Przyjechałam i… powiedziałam: albo tu, albo nigdzie!
Karmel to jednak odosobnienie od świata. Choć zastanawiam się, która z nas jest za kratą…
Prawda? Na bieżąco wiemy, co dzieje się w świecie. Bardzo ten świat omadlamy. Docierają do nas wiadomości, ale i czujemy tę duchową walkę, która toczy się za murami klasztoru. Czujemy ją niemal fizycznie, prosząc w intencjach, o które proszą nas ludzie. A z drugiej strony mam poczucie, że włączamy się w modlitwę Jezusa i tak możemy zrzucić ten ciężar. O to chodzi w modlitwie, żeby Jemu oddać nasze sprawy, Jemu je powierzyć i odetchnąć z ulgą.
No właśnie, modlitwa – karmelitańska specjalizacja…
Czy Jezus nie wie, czego nam potrzeba? Wie doskonale, ale potrzebuje, żebyśmy z tym do Niego przyszli, powiedzieli: „Jezu, ty się tym zajmij”. To niesamowite, że Bóg tak uwzględnia wolną wolę człowieka, a zarazem chce obsypywać go łaskami, prawda? Jak Teresa od Dzieciątka Jezus martwiła się, żeby spadająca na ziemię krew Ukrzyżowanego się nie marnowała, tak powinniśmy się starać nie uronić Bożej łaski. I to jest całkiem proste. Wystarczy rano oddać dzień Jezusowi, żeby stał się modlitwą. A to może każdy, nie tylko mniszka klauzurowa.