- Zależy nam na tym, aby młody człowiek rozwijał się integralnie, a zatem wymiaru duchowego nie można tutaj pomijać - mówi ks. Łukasz Gąsiorowski, duszpasterz i podharcmistrz.
Obozowisko zlokalizowane było w lesie niedaleko Polanowa. Tworzyło je w sumie 6 drużyn reprezentujących ZHR: 1. Koszalińska Drużyna Harcerzy "Zielona", 1. Koszalińska Drużyna Harcerek "Ogrody", 5. Szczecinecka Drużyna Harcerzy "Szara", 145. Warszawska Drużyna Harcerek "Zorza", 301. Warszawska Drużyna Harcerek "Na szlaku" oraz 18. Gdańska Drużyna Harcerek "Ptaki".
Uczestników obozu było 127 plus 20 osób tworzących kadrę. Najmłodsi obozowicze mieli po 10 lat, najstarsi to osoby dorosłe. Ekipa kwatermistrzowska spędziła w lesie cały miesiąc. Dla uczestników obóz trwał 3 tygodnie.
Tegoroczną fabułą obozu, czyli tematyką, do której nawiązywały m.in. gry terenowe, była historia pierwszych Słowian. - Chcieliśmy, aby harcerze poznali tamtych ludzi, rzemiosło, które wykonywali, ich sposoby walki. W tym celu przygotowaliśmy np. rekonstrukcję bitwy pod Cedynią - relacjonuje Tomasz Lisowski, wieloletni harcerz w stopniu przewodnika.
Każdy, kto odwiedził obozowisko, od razu orientował się, że było ono bardzo dobrze zorganizowane. Harcerze wybudowali kuchnię z kilkoma magazynami na żywność. W kuchni można było znaleźć wszelkie potrzebne do gotowania sprzęty, a także takie luksusy, jak ekspres do kawy. Nie zabrakło też stołówek, łazienek i kaplicy - wszystko w standardzie obozowym, ale niezwykle funkcjonalne.
Harcerze dbali też o czystość środowiska. Całe obozowisko zasilane było z paneli fotowoltaicznych zainstalowanych nieopodal. - Inaczej musielibyśmy spalić hektolitry benzyny, żeby choćby naładować telefony - przyznaje Tomasz Lisowski.
Na terenie obozu znalazły się także dwa namioty pełniące funkcję izolatki. Podobóz każdej z drużyn wyposażony był w bramę z odpowiednią symboliką zasieki, służące do ochrony przed zwierzętami, maszt z flagą, kącik PPOŻ oraz namioty poszczególnych zastępów. W obozowiskach można też było zauważyć liczne ozdoby wykonane z naturalnych surowców - korzeni, mchu - pozyskanych w lesie.
Całe wyposażenie obozu zostało wybudowane własnoręcznie przez harcerzy. Tzw. pionierka zajmuje zazwyczaj kilka dni. - Jest to dosyć trudny czas, ponieważ nie ma wtedy jakichś innych atrakcji, zajęć, tylko samo budowanie: cięcie żerdzi, wbijanie gwoździ, kopanie - opowiada Tomasz Lisowski.
Sami uczestnicy obozu ZHR bardzo cenią sobie taką formę spędzania wakacji.
- Na obozie jestem po raz piąty. Każdy pozostawił w mojej pamięci piękne wspomnienia. Każdemu życzę takich wspomnień. Jestem przyzwyczajona do warunków obozowych. Na pewno jest tutaj trudniej niż w domu, ale to jest dobre doświadczenie. W ogóle harcerstwo wiele mnie nauczyło, np. opieki nad młodszymi dziećmi, a także życiowej odwagi i samodzielności. Nauczyłam się budować łóżko, gotować w warunkach leśnych i w ogóle spędzać czas na łonie natury - mówi Asia, 15-latka.
Również Tomasz Lisowski widzi w harcerstwie ważny etap na drodze rozwoju osobistego.
- Na moim pierwszym obozie bardzo tęskniłem za domem. Z czasem coraz bardziej czułem, że to miejsce też jest moim domem. Harcerstwo wiele mi dało. Nauczyło mnie tego, że na ścieżce mojego rozwoju właściwie nie ma sufitu. Nie ma granicy, na której miałbym się zatrzymać. Harcerstwo uczy tego, żeby cały czas od siebie wymagać. Poprzez sprawności i stopnie mogę rozwijać się w wielu dziedzinach naraz. Staję się coraz lepszym człowiekiem, a dzięki temu mogę coraz lepiej kochać - mówi.
Razem z harcerzami od lat na obozy jeździ ks. Łukasz Gąsiorowski, na co dzień dyrektor Wydziału Duszpasterskiego w koszalińskiej kurii, a w harcerstwie - podharcmistrz.
- Ksiądz na obozie jest bardzo potrzebny. W wielu rzeczach ktoś może go wyręczyć, ale nie w Eucharystii i spowiedzi. A na obozie też jest miejsce na Mszę św. i na spowiedź, choć nie są to rekolekcje. Harcerstwo też pomaga być dobrym chrześcijaninem. Zależy nam bowiem, aby młody człowiek rozwijał się integralnie, a zatem wymiaru duchowego nie można tutaj pomijać. Tężyzna fizyczna i rozwój intelektualny nie wystarczą. Dlatego obecność księdza jest tutaj bardzo ważna - przyznaje duszpasterz.
Teraz przed harcerzami wielkie sprzątanie. Jak przyznają, zawsze starają się pozostawić po sobie las nienaruszony.