Prawdę mówiąc, byłem zaskoczony, że nie udało się stworzyć tej grupy pielgrzymkowej.
W tym roku, jedną z propozycji na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy miała być specjalna grupa pokutna, której charakter ujęto w trzech hasłach: miłość, modlitwa, milczenie. Podobna grupa od lat funkcjonuje np. przy krakowskiej pielgrzymce dominikańskiej.
Chodzi o pielgrzymowanie w formie bardziej stonowanej, wyciszonej, rozmodlonej - co nie oznacza oczywiście, że w pozostałych grupach nie ma ciszy, czy modlitwy.
Tak czy inaczej, brak chętnych do tej grupy w ramach naszej diecezjalnej pielgrzymki zaskoczył mnie. Co to może oznaczać?
Biorę pod uwagę możliwość, że nie oznacza to zupełnie nic i tak po prostu się zdarzyło bez jakichś głębszych przyczyn lub przyczyn należy szukać w sprawach w sumie drugorzędnych, takich jak np. promocja.
Myślę też, a raczej mam nadzieję, że powodem niepowodzenia w stworzeniu grupy nie jest brak popytu na ciszę albo spłycenie przeżywania pielgrzymowania i innych wydarzeń o charakterze religijnym do wymiaru społecznego, czy towarzyskiego.
Przychodzi mi na myśl kilka możliwych powodów niepowodzenia w stworzeniu nowej grupy.
Może pielgrzymka w formie zbiorowej (w odróżnieniu od Camino) po prostu ze swej natury zaprasza do interakcji, rozmów, śpiewów, a na ciszę i skupienie jest miejsce bardziej podczas wieczornych apelów?
Może, po pandemii, chęć doświadczenia wspólnoty jest silniejsza niż chęć wyciszenia, odejścia na bok?
Może 13 dni przeżywane w zaproponowanej, nietypowej formie, to jest zwyczajnie zbyt długo?
Może dominującą przestrzenią doświadczania obecności Pana Boga na pielgrzymce jest wspólnota?
Na dzisiaj odpowiedzi nie znam. Myślę, że warto się nad nią zastanowić.
Wracając do dominikańskiej pielgrzymki z Krakowa. W tym roku do grupy pokuty i ciszy zapisy trwały najkrócej, tylu było chętnych. Ale może taka popularność tej grupy wcale nie wynika z samego jej charakteru, tylko z charakteru jej przewodnika? Jest nim o. Adam Szustak.