– W tym instrumencie można się zakochać – mówi ks. Marcin Wiśniowski, dyrektor placówki kształcącej organistów. Przesłuchania już we wrześniu.
Studium organistowskie ma w diecezji długą historię. Wykształciło wielu organistów. Po przerwie rusza w nowej odsłonie. Jego patronem jest dawny wykładowca, wielka postać muzycznego świata na Pomorzu – zmarły niedawno prof. Andrzej Cwojdziński.
Co jest potrzebne, aby się zgłosić? Przede wszystkim pasja i gotowość do pracy. – Profesor Cwojdziński powiedział kiedyś, że w kształceniu organisty 10 proc. to jest talent, a 90 proc. – ciężka praca. Zawsze powtarzał, że 20 minut ćwiczeń dziennie może uczynić z nas wirtuozów – zachęca do skorzystania z oferty studium jego dyrektor.
Po co nam ta szkoła?
– Studium będzie zajmowało się kształceniem organistów liturgicznych, z naciskiem na harmonizację, improwizację, znajomość przepisów liturgicznych w doborze pieśni. Słuchacze zapoznają się także z budową instrumentu – mówi ks. Wiśniowski. – Chcielibyśmy, aby wychodzili stąd nie rzemieślnicy, ale organiści z pasją.
Aby osiągnąć taki efekt, do grona wykładowców zostali zaproszeni uznani w regionie specjaliści. Będą wśród nich m.in.: prof. Bogdan Narloch – koncertujący na całym świecie wirtuoz organów, wykładowca akademicki, organmistrz; dr Kamil Szafran – specjalista w dziedzinie dyrygentury chóralnej; doświadczeni organiści, tacy jak Paweł Mielcarek (Białogard) czy Paweł Karkusiewicz (Słupsk), oraz inni.
Oferta skierowana jest do każdego, kto ma pragnienie zapoznania się z instrumentem, ale także dla kogoś, kto chciałby podjąć pracę organisty liturgicznego. – Bardzo serdecznie zapraszam i zachęcam, żeby spróbować. Aby zostać przyjętym, trzeba mieć ukończone 16 lat. Można nie mieć zupełnie żadnych podstaw w kształceniu muzycznym. Dla takich osób przewidzieliśmy tzw. kurs zerowy – zapewnia ks. Wiśniowski.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się