Koniec października, późny wieczór i pięć kilometrów marszu – nie brzmi zachęcająco. Nie dla mieszkańców Złocieńca. Wyposażeni w kamizelki odblaskowe, latarki i różańce wybrali się w drogę.
Wyszli z kościoła Mariackiego po wieczornej Mszy św. Rozważając tajemnice z życia Maryi, pokonali wspólnie
Dla pół setki pątników, którzy podjęli wyzwanie rzucone przez złocienieckich zmartwychwstańców była to zarówno pielgrzymka pokutna, jak i świadectwo wiary złożone przed sąsiadami, z których większość nie chodzi na Msze św.
- Nie wystarczy czekać na tych, którzy przyjdą do kościoła na nabożeństwa. Potrzeba zrywu wiary, potrzeba świadectwa. Chcemy pokazać, że żyjemy wiarą, chcemy inspirować wiarą – wyjaśnia o. Krzysztof Janik, proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP, w której posługują księżą zmartwychwstańcy.
Pięciokilometrowa modlitwa to kolejny krok w zainicjowanej przez zakonników akcji „Katolicy na ulicy”.
– Jako ludzie wiary musimy pokazywać, że Kościół żyje i ma się świetnie, dlatego idziemy z naszą modlitwą w przestrzeń miejską, żeby było nas widać i słychać – dodaje duszpasterz.
Za różańce i pochodnie chwyciło pół setki pielgrzymów, wiernych obu złocienieckich parafii.
- Mam wielką potrzebę, żeby wyjść na ulicę i powiedzieć, że jestem wierząca – wyjaśnia krótko pani Alicja. W lecie wędruje na Jasną Górę, więc jesienią bardzo już tęskni za pielgrzymowaniem. – Brakuje takiego doświadczenia wspólnoty, drogi, która nas łączy – przyznaje kobieta.
Kilometry nie przestraszyły też kilkuletnich pątników.
- Kocham Pana Jezusa – wyjaśnia prosto 8-letnia Amelka, która wybrała się w drogę z mamą. Ciemności się nie boi, bo ma przecież latarkę. Ma też ze sobą figurkę Matki Bożej przywiezioną z Częstochowy, która świeci w ciemnościach.
– Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby świeciła, bo śpię, kiedy jest całkiem ciemno. Teraz będę mogła to sprawdzić – mówi rezolutnie mała pątniczka. Jej mama też ma dobry powód, żeby spędzić wieczór na modlitwie. – Mam za co dziękować – mówi krótko pani Kasia.
Odzew na zaproszenie do wyjścia z kościelnych murów zaskoczył samych organizatorów.
- To też dla nas, duszpasterzy, inspiracja od wiernych, którzy wyciągają nas z plebanii. I bardzo dobrze, bo najgorsze co, może się zdarzyć księdzu, to święty spokój – śmieje się o. Krzysztof.
Pielgrzymkę zakończyło odśpiewanie Apelu Jasnogórskiego w darskowskim kościele oraz poczęstunek, jaki dla pątników ze Złocieńca przygotowali mieszkańcy wsi.