W tym miejscu Adwent nabiera szczególnego znaczenia. Tu każdy czeka na wolność. Niektórzy doświadczają jej także za kratami – w konfesjonale.
Do tego dnia kapelan przygotowywał ich od początku Adwentu.
- Także dlatego, że martwiła mnie mała liczba przystępujących do Komunii świętej. Prosiłem, żeby nie zamykali się na łaskę Boga i dali sobie szansę. Nadchodzące święta to doskonała okazja - tłumaczy ks. Marcin Gajowniczek, opiekujący się duszpastersko osadzonymi w czarneńskiej jednostce.
Podczas adwentowego dnia skupienia (rozłożonego na dwa dni dla dwóch grup) osadzeni dali czas sobie i Panu Bogu, spędzając blisko trzy godziny w więziennej kaplicy. W modlitwie uwielbienia pomagał im akompaniament s. Elżbiety Paruch ze Wspólnoty Dzieci Łaski Bożej.
Przechodzącemu między nimi z indywidualnym błogosławieństwem Jezusowi w Najświętszym Sakramencie powierzali wszystkie swoje sprawy: wokandy, pisma, niezałatwione sprawy zza więziennego muru, tęsknotę za bliskimi i wolnością. Zanim rozpoczęła się Eucharystia mieli też możliwość skorzystania z sakramentu pokuty i pojednania.
- Zachęcałem, by nie bali się podejść do konfesjonału, bo dawno ich tu nie było, bo nie znają obowiązujących formułek, bo nie wiedzą, jak wygląda spowiedź. Kilkunastu z osadzonych skorzystało z tego zaproszenia. To były bardzo ważne spowiedzi, niekiedy po ćwierć wieku - mówi ks. Gajowniczek.
- Zdenerwowanie przed, łzy, i radość po przyjęciu sakramentu. Kiedy wychodzą, muszą zakładać maski, bo takimi prawami rządzi się to miejsce. Ale wierzę głęboko, że przed Jezusem przynajmniej część z nich była prawdziwa - dodaje kapelan.