Choć Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan już się skończył, ekumeniczne wołanie popłynęło jeszcze ze świdwińskiego kościoła św. Michała Archanioła.
A razem z nim zachęta, by nie ograniczać wysiłków dążenia do jedności do jednego tygodnia w roku.
- To, że spotykamy się już po 25 stycznia, gdy oficjalnie kończy się Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, jest dla nas znakiem, że nasze wołanie nie powinno się kończyć. Taka jest również zachęta tych, którzy przygotowali materiały do modlitw, by wykorzystywać je w ciągu roku i spotykać się częściej – przypominał przewodniczący modlitwie ks. Rafał Figiel, wikariusz świdwińskiej parafii.
Słowo Boże wygłosił pastor Adam Ciućka z Kościoła Bożego, który gromadzi wspólnotę świdwińskich protestantów. Odnosząc się do Izajaszowego napomnienia, które wplecione było w akt pokutny nabożeństwa, wskazywał, że dzisiejsze czasy niewiele różnią się od krytykowanej przez proroka sytuacji: pod maską pustej religijności nadal ukrywa się łamanie praw słabszych. Podkreślał, że w mieście nad Regą udaje się dać konkretną, ponadkonfesyjną odpowiedź na zarzuty proroka.
- Cieszę się, że jako chrześcijanie różnych wyznań mogliśmy się zaangażować w pomoc uchodźcom z Ukrainy. Ten praktyczny ekumenizm polega na tym, że nie patrząc na różnice konfesyjne i tradycje wyznaniowe niesiemy w znalezieniu pracy, mieszkania, nauce języka polskiego. To także ta pomoc, którą wozimy wspólnymi konwojami do Ukrainy – mówił duchowny, który od miesięcy systematycznie jeździ z pomocą humanitarną w objęte rosyjską agresją tereny za naszą wschodnią granicą.
- Różnimy się teologicznie, w rozumieniu doktryn i słów. Niekiedy jesteśmy niecierpliwi, spoglądamy na teologów naszych wyznań, bo my, prowincjonalni duchowni, pewnie szybciej byśmy tę jedność załatwili. Możemy jednak wspólnie praktykować sprawiedliwość – zauważał pastor Ciućka.
Życzenia pokoju, także wewnętrznego, od swojej wspólnoty przekazał uczestniczący w nabożeństwie pastor Marek Kurkierewicz z Kościoła Chrystusowego z Koszalina, przestrzegając przed niebezpieczeństwem przyzwyczajenia się i obojętnienia wobec zła.
Nabożeństwu towarzyszyły dwa symbole: woda, oczyszczająca z grzechów i kamień. – Kamień, którym można w kogoś rzucić, ale można na nim też budować – mówił ks. Rafał Figiel.
Ten kamień, który znalazł się przed ołtarzem jest szczególny. To fragment kamiennej posadzki z nieistniejącego już kościoła ewangelickiego w Łąkowie. - Milczący świadek wiary i modlitwy tych, co tu byli przed nami – dodaje wikariusz świdwińskiej parafii.