Po pandemicznej przerwie, ale w środku wojny - białoborzanie znów się spotkali na polsko-ukraińskim kolędowaniu.
Dla białoborskich parafian Boże Narodzenie trwa zawsze nieco dłużej. A to za sprawą licznych greckokatolickich sąsiadów, którzy posługują się kalendarzem juliańskim. Co roku obie wspólnoty razem wyśpiewują radość z przyjścia na świat Bożego Syna. Spotykają się na przemian w kościele i w cerkwi od blisko trzech dekad. W tym roku gospodarzami była wspólnota rzymskokatolicka.
– To bardzo piękne wydarzenie, a ja jestem zachwycony otwartością na siebie obu społeczności – nie ukrywa ks. Piotr Flis, proboszcz parafii NMP Królowej Polski, dla którego to pierwsze Białoborskie Kolędowanie.
– W Betlejem drzwi były pozamykane. Ta opowieść o Bożych narodzinach jest dla nas zawsze lekcją do odrobienia. Ale myślę, że białoborzanie ją odrobili na piątkę, co potwierdzili nie tylko otwartością serc w ostatnich miesiącach czy dorocznym kolędowaniem, ale i codziennym, sąsiedzkim życiem – mówi ks. Mariusz Dmyterko, proboszcz białoborskiej wspólnoty greckokatolickiej tuż po występie cerkiewnego chóru, w którym również śpiewa.
– Św. Jan Paweł II mówił o dwóch płucach Kościoła: wschodnim i zachodnim. My tu w Białym Borze oddychamy i śpiewamy pełną piersią – nie ma wątpliwości.
Obaj duchowni przyznają, że tegoroczna edycja kolędowania jest wyjątkowa ze względu na toczącą się za wschodnią granicą wojnę. Tam biegną myśli i serca wielu z ich parafian.
– Nasze spotkanie to nie tylko śpiewanie, ale też modlitwa, wołanie do nieba za narodem, który walczy o swoje prawa, o wolność, o spokojne niebo i bezpieczne życie dla dzieci – mówią, nim na zakończenie, zgodnie z tradycją wydarzenia, wspólnie wszyscy odśpiewali po polsku i po ukraińsku kolędę "Cicha noc".
Pomysł Białoborskiego Kolędowania na początku lat 90. ubiegłego wieku dał Włodzimierz Fil, lider Związku Ukraińców w Polsce, który zaproponował Irenie Kowalskiej prowadzącej chór parafii rzymskokatolickiej i Irenie Drozd z rady chóru parafii greckokatolickiej, aby w okresie bożonarodzeniowym wspólnie pokolędować.
– To ważne wydarzenie regionalne. Chyba nie ma takie drugiego kolędowania dwóch tradycji i dwóch kalendarzy na Pomorzu. Sam jestem zaskoczony liczbą gości, którzy chcą do nas przyjechać – mówi Paweł Mikołajewski, białoborski burmistrz, ciesząc się, że wydarzenie zrobiło wrażenie również na bp. Krzysztofie Zadarce, który po raz pierwszy wziął w nim udział.
Kolędowanie odbywa się w Białym Borze – z dwuletnią pandemiczną przerwą – od 28 lat. Biorą w nim udział kolejne pokolenia wykonawców, przyprowadzanych przez rodziców i dziadków.
– Mamy świadomość, że ciąży na nas duża odpowiedzialność. W czasie spłyconych relacji i łatwości obiegu informacji bardzo łatwo zapalić pożar w ludzkich głowach. Dlatego dajemy z siebie dużo, żeby rozpalać serca, nie głowy. Dla nas to zupełnie normalne, że tak buduje się wspólnotę dwóch kultur – dodaje burmistrz Mikołajewski.
Kolędowe spotkania dwóch tradycji, kultur i Kościołów zakończyło się przy ognisku.
Organizatorami wydarzenia są: burmistrz Białego Boru, Białoborskie Centrum Kultury i Rekreacji oraz białoborskie parafie: rzymskokatolicka NMP Królowej Polski i greckokatolicka Narodzenia NMP.