O głębokiej symbolice najsłynniejszej na świecie ikony i trudnościach, z jakimi mierzy się ten, który podejmuje się jej napisania opowiadał w kołobrzeskiej bazylice ikonograf Roman Zięba.
W diecezjalnym ośrodku w Pleśnej powstaje wyjątkowa ikona. Mierzące
Dziś dzieli się swoim doświadczeniem wiary, prowadząc rekolekcje z ikoną w Polsce i za granicą, a także przemierzając świat jako pielgrzym Bożego Miłosierdzia - członek wspólnoty mężczyzn, którzy za więziennym murem przeżyli radykalną przemianę. W kołobrzeskiej bazylice opowiadał o sobie i rozpoczętej w Pleśnej pracy.
- Przed podjęciem się tego wyzwania czułem, że potrzebuję rekolekcji, wyjścia ze świata. Czasu pokuty i oczyszczenia – przyznaje ikonograf, opowiadając o rezerwacji w zakonie kontemplacyjnym i… telefonie od córki.
- Oczekuje drugiego dziecka, na dniach będzie rodzić, więc poprosiła, żeby przyjechał. I zamiast tygodnia w ciszy u kamedułów, rekolekcje zrobiła mi moja czternastomiesięczna wnuczka Janina. Ten tydzień tak dał mi w kość, a zarazem uświadomił, że Bóg przychodzi od nas tu i teraz, w naszą rzeczywistość i potrzeby, a nie w nasze projekcje i oczekiwania - śmieje się Roman Zięba.
Pierwowzór ikony, którą tworzy w Pleśnej, napisał Andriej Rublow dla podmoskiewskiego monasteru Trójcy Świętej na początku XV w. Został uznany za syntezę teologii, ikonę ikon. Odwołuje się do biblijnej sceny odwiedzin trzech wędrowców u Abrahama, przynoszących starcowi dobrą nowinę. Wielu Ojców Kościoła pojmowało ową scenę jako objawienie Trójcy Świętej. Koncepcja ta jest szczególnie żywa w Kościele prawosławnym, który w aniołach dopatruje się trzech Osób boskich.
Aniołowie siedzący wokół ołtarza wpisani są w okrąg, powtarzający się na kosmykach włosów, w nimbach. Głębokie znaczenie ma nie tylko kolorystyka chitonów i himationów, w jakie są odziani, ale także pochylenia ciał, spojrzenia, a nawet krzywizny szat. Ale nie tylko o symbolice ikony mówił w kołobrzeskiej bazylice Roman Zięba. Ikonograf często powtarza, że tworzona ikona stawia twórcę w prawdzie… o sobie.
- To najczęściej trudna prawda - przyznaje i opowiada o kryzysie, jakiego doświadczył po tygodniu pracy nad ikoną nadmorskiej kaplicy.
- Te pięciometrowe postacie ujawniły, że ja nic nie wiem, nic nie umiem. Bałem się wejść rano do kaplicy. Spanikowałem i najchętniej chciałbym stamtąd uciec. To wielkie zadanie, które chciałem podźwignąć swoimi siłami, wiedzą, umiejętnościami. I nic nie wychodziło - nie ukrywa.
Ważnym momentem w pracy nad ikoną w Pleśnej było dla ikonografa biskupie błogosławieństwo. Karolina Pawłowska /Foto GośćPomogła rozmowa z nauczycielem z Ukrainy oraz odwiedziny w Pleśnej bp. Edwarda Dajaczka. - Uświadomiłem sobie kolejny raz, że jestem niecierpliwy, zamiast otworzyć się na Boży plan. Że muszę pozwolić Bogu działać i być świadkiem miłości. Kiedy biskup modlił się nade mną doświadczyłem umocnienia. Poczułem, że jestem w Kościele, dla którego Syn wyprosił u Ojca, by posłał mu Ducha Pocieszyciela - dodaje ikonograf.
Spotkanie w Kołobrzegu zorganizowała wspólnota Odnowy w Duchu Świętym Metanoia. Działająca przy parafii konkatedralnej wspólnota od kilku lat organizuje warsztaty ikonopisania, które prowadzi Roman Zięba. Najbliższe odbędą się w marcu.
Więcej o spotkaniu z ikonografem i tajemnicach ikony Trójcy Świętej w numerze 8 wydania papierowego „Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego” na 26 lutego oraz w e-wydaniu.