- Wynagradzamy zniewagi, prosimy za bliskimi i tymi, których w nie ma w kościelnych ławkach - tłumaczą inicjatorzy nabożeństwa w Słupsku.
Najwięcej osób przyszło po wieczornej Mszy św., żeby chociaż przez chwilę przyklęknąć przed Najświętszym Sakramentem, odmówić Różaniec albo Litanię.
– Teraz też kilka osób trwa na modlitwie, inne zapewniają, że stawią się podczas tych najtrudniejszych godzin – nad ranem, inni przyjdą rano. Są też tacy, którzy będą przy Jezusie trwać całą dobę – relacjonuje Artur Dudziński, kiedy na kilka minut opuścił przygotowaną w salezjańskim oratorium parafii Świętej Rodziny okolicznościową kaplicę adoracji.
– To niesamowita okazja, żeby być tak blisko i tak długo przy Jezusie. Kiedy zaczyna pojawiać się znużenie, zmęczenie, ciało słabnie, łatwiej jednoczyć się z Męką Jezusową, z tym, co Zbawiciel dla nas zrobił – wyjaśnia lider słupskich Wojowników Maryi, którzy zaprosili mieszkańców miasta na całodobową adorację Najświętszego Sakramentu połączoną z rozważaniami Męki Pańskiej wg pism Luizy Piccarrety.
Ta przykuta do łóżka przez blisko 64 lata włoska mistyczka, żyjąc praktycznie bez snu i bez przyjmowania pokarmów, z wyjątkiem Komunii Świętej, doświadczała rozlicznych wizji. Na polecenie jednego ze swoich spowiedników, kanonizowanego w 2004 r. ks. Annibale Maria di Francia, spisała swoje widzenie Męki Pańskiej w książce pt. „24 Godziny Męki Naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Publikacja ukazała się w lutym 1915 r. Piccarreta zmarła w opinii świętości 4 marca 1947. Od 1994 r. toczy się jej proces beatyfikacyjny.
– Rozważanie godziny po godzinie, każdego szczegółu Męki Pańskiej łamie nawet tych najtwardszych – przyznają zgodnie czuwający przy Jezusie panowie.
Takie nabożeństwo zorganizowali w Słupsku po raz drugi. Zdarzało im się jednak już wcześniej czuwać przed Najświętszym Sakramentem przez całą dobę w innych miastach.
- Kryzys pojawia się między
- Pokutujemy za tych, którzy tego nie robią. Wynagradzamy grzechy zadające rany sercu Jezusowemu. Prosimy za naszymi rodzinami, za przyjaciółmi, za sąsiadami, za tymi, których nie ma w kościelnych ławkach – wyjaśnia.
Tomasz Podlipny trwał na posterunku z konkretną intencją: obrony ojczyzny. – Chcę wynagradzać Bogu grzechy i prosić o błogosławieństwo dla naszego kraju, dla narodu – deklarował nim na wiele godzin zatopił się w modlitwie.
Uczestnicy słupskiego czuwania adorowali Najświętszy Sakrament i rozważali Mękę Pańską od piątkowego popołudnia do godz. 17 w sobotę.