Liturgii Męki Pańskiej w koszalińskiej katedrze przewodniczył bp Krzysztof Zadarko.
Mówiąc w homilii o drodze krzyżowej Jezusa, odnosząc ją do współczesności, biskup stwierdził: - Dźwiganie krzyża miało od tej pory stać się znakiem rozpoznawczym wszystkich uczniów Chrystusa. Gdy się żyje w społeczeństwie wolności i dobrobytu, nie ma miejsca na godzenie się z jakimikolwiek ograniczeniami. Wszelkie krzyże, które kojarzymy z cierpieniami i chorobami, są odrzucone. Liczy się tylko ten, kto jest młody, mocny, zdrowy, pierwszy. Wszyscy, którzy są chorzy, drudzy, trzeci, czy jeszcze dalej w rankingach, przestają się liczyć.
Biskup przypomniał zmagania Jezusa przed drogą krzyżową, kiedy doświadczał poczucia opuszczenia i prosił Ojca o oddalenie kielicha męki, deklarując jednak pragnienie wypełnienia Jego woli do końca.
- Jeżeli tak właśnie przeżywamy swoje ograniczenia, choroby, cierpienia, wyrzeczenia, jesteśmy tak bardzo blisko Niego, Jego krzyża, w którym widać światło zmartwychwstania - stwierdził bp Zadarko, dodając: - Nie jesteśmy bowiem stworzeni do cierpiętnictwa, aby adorować cierpienie samo w sobie. Poszukujemy drogi, która ma nas przeprowadzić przez cierpienie, przez krzyż. Poszukujemy tego tajemniczego słowa "Pascha", które oznacza przejście od nieszczęścia, niewoli, grzechu do cudownego zjednoczenia z Bogiem. A wszystko to w duchu: "Bądź wola Twoja".
Biskup nawiązał też do postaci św. Jana Pawła II. Przypomniał ostatnie dni jego życia, umieranie na oczach świata, nazywając je "ostatnią drogą krzyżową". Wspomniał drogę krzyżową w Koloseum, którą papież śledził już ze swojego domu, nie mogąc uczestniczyć w niej osobiście.
- Pamiętamy ten gest przytulenia krzyża, prostego krzyża, otrzymanego od delegacji z Bieszczad, która przywiozła go papieżowi w latach 90. od przypadkowego rzeźbiarza. Jakby chciał powiedzieć, że każdy powinien mieć taki krzyż - prosty, zwykły, który nie jest ozdobą ładnie udekorowanego domu, ale jest miejscem, znakiem naszej tożsamości, tak bardzo nam potrzebnym - mówił biskup.
- Krzyż stał się dla Jana Pawła II początkiem i końcem. Towarzyszył mu przez całe życie, coraz bardziej definiując istotę jego pontyfikatu. W krzyżu i tylko w krzyżu jest nasze zbawienie - podkreślił kaznodzieja, po czym dodał: - Po to tu dzisiaj jesteśmy, żeby idąc za jego przykładem, klęknąć przed krzyżem i odkryć nasze miejsce we wspólnocie Kościoła, w której centrum stoi ten znak. Nie zrozumiemy czym jest Kościół i kim jest Jezus Chrystus, jeżeli nie znajdziemy osobistego krzyża, który będzie w środku naszego życia.