Siadając na niej, można wspomnieć spoczywających tu dawnych mieszkańców wsi. Tym razem pasjonaci historii, porządkujący zapomniane ewangelickie nekropolie, dotarli do Jankowa.
Na ukryty w lesie tuż za wsią nieduży cmentarzyk dawnych mieszkańców w sobotnie przedpołudnie stawiła się silna grupa uzbrojona w rękawice, grabie i sekatory. Ponad pół setki wolontariuszy, w tym bardzo duża liczba dzieci i młodzieży, harcerzy i uczniów okolicznych szkół, odpowiedziała na zaproszenie Stowarzyszenia Historyczno-Kulturalnego "Tempelburg", by posprzątać zapomnianą nekropolię. Miłośników historii do poszanowania śladów po dawnych mieszkańcach Pomorza przekonywać nie trzeba, bardzo zależy im na tym, żeby opowiadać o tym młodym.
- To podstawa naszej działalności: rewitalizacja takich miejsc czy wizyty w szkołach, imprezy plenerowe, kiedy opowiadamy o templariuszach. Zależy nam, żeby bawiąc się, poznawali przeszłość i mieli świadomość, że nie ma znaczenia, czy to cmentarz ewangelicki, żydowski czy katolicki. Ważne są szacunek i pamięć - zaznacza Mariusz Kapczuk, prezes czaplineckiego stowarzyszenia.
Dla najmłodszych prace porządkowe były niezłą zabawą, ale - jak podkreślają dorośli - mają też wymiar wychowawczy. - Im już nie wpadnie do głowy, że można na cmentarzu, nawet jeśli został w dużej części zniszczony, zrobić dzikie wysypisko śmieci czy miejsce imprezowania. Przekonaliśmy się o tym od pierwszej akcji. Kiedy wchodziliśmy na teren cmentarza w Miłkowie, znaleźliśmy tam wszystko - od lodówek po butelki. Gdy wróciliśmy tam po roku, nie znaleźliśmy ani jednego nowego śmiecia. Widać, że mieszkańcy, którzy biorą udział w naszych akcjach, dbają o te przestrzenie, szkoda im własnej pracy, ale też te cmentarze stają się częścią ich historii - zauważa M. Kapczuk.
O tym, jak ważne są tego typu przedsięwzięcia mówi też biorący w akcji Romuald Kurzątkowski, nauczyciel historii z pobliskiego Drawska Pomorskiego. - Jestem pokoleniem, które pamięta te cmentarze niezdewastowane. Widziałem proces ich administracyjnego niszczenia. Cieszę się, że jestem świadkiem ich ratowania, zachowywania pamięci o ludziach tu mieszkających. Długo to trwało, ale nigdy nie jest za późno, żeby okazać szacunek. Przecież sami tego oczekujemy, gdy myślimy o polskich grobach, które zostały na dawnych Kresach - tłumaczy.
Pierwszy raz jankowski cmentarz porządkował w 2006 r., przy okazji tworzenia ścieżki przyrodniczo-historycznej. - Cieszę się, że kolejne pokolenie wróciło na jankowski cmentarz, który znów stał się miejscem integracji. To ważne dla okolicznych mieszkańców - dodaje drawski regionalista.
Przy cmentarzu stanęła tablica informująca o programie "Społecznik", w którego ramach możliwe było zrealizowanie przedsięwzięcia, oraz o osobach, które wzięły udział w sprzątaniu cmentarza. Nie mogło też zabraknąć znaku rozpoznawczego inicjatorów akcji, czyli ławeczki z logo stowarzyszenia. - Można na niej przysiąść, wspomnieć ludzi dawniej tu mieszkających i pomyśleć o przeszłości - tłumaczą członkowie Tempelburga. Podobne ławeczki można spotkać także na innych odnowionych przez stowarzyszenie cmentarzach w okolicy - w Miłkowie, Nakielnie, Urazie czy na miejscu katastrofy wojskowego samolotu z 1971 roku.
Pasjonaci zapowiadają, że ławeczki pojawią się przy następnych rewitalizowanych cmentarzach. Wkrótce także będzie dodatkowa zachęta do ich odwiedzenia, zwłaszcza dla miłośników geocachingu, czyli swego rodzaju gry terenowej, której uczestnicy wyruszają na poszukiwanie ukrytych "skarbów".