Grupy Odnowy w Duchu Świętym z Wałcza i Piły spotkały się w wałeckim amfiteatrze nad jeziorem na kilkugodzinnym uwielbieniu.
Organizatorzy nie spodziewali się tak niesprzyjającej pogody, choć, zgodnie, wcale jej tak nie nazywają. Mimo że słowa śpiewanej w czasie modlitwy pieśni, wyrażające pragnienie "Wody Żywej", realizują się dosłownie w lejącym z nieba deszczu, oni nie tracą ducha ani uśmiechu.
- Wszyscy wołaliśmy do Pana Boga o pogodę. No i jest. Mamy próbę wiary. Stajemy tu dzisiaj, wierząc, że to był Jego zamysł - mówi Edyta Boruch, liderka grupy Odnowy w Duchu Świętym "Droga Życia" z Wałcza.
- Dzisiaj uwielbiany naszego Pana w stworzeniu, na wzór św. Franciszka, który zachwycał się Bożym dziełem. My też chcemy wyrazić nasz zachwyt nad stworzeniem, także nad deszczem. Chcemy oddawać chwałę Bogu także w tym deszczu - dodaje.
Beata Trzmielewska, koordynator diecezjalna Odnowy w Duchu Świętym, mówi z kolei: - Ufamy, że ten deszcz był przez Pana przygotowany i jest po coś. W ogóle to spotkanie tutaj jest naszą odpowiedzią na Boże powołanie, abyśmy wychodzili z kościołów z Ewangelią. A to nie zawsze jest łatwe - jak dzisiaj.
- Jak to się mówi, niejednokrotnie, także żeby głosić Ewangelię, trzeba opuścić strefę komfortu. To jest dla nas próba - dodaje Edyta Boruch.
Jacek Kasiński z grupy Odnowy z Wałcza zwraca uwagę na potrzebę męstwa w przeciwnościach.
- Małe zwątpienie pojawiło się dzisiaj rano, ale jak zobaczyłem braci, którzy byli tak zaangażowani i ustawiali tutaj wszystko, to pomyślałem, że nie pozostało mi nic, jak tylko uwielbiać. Przemodliliśmy to wcześniej, bo rozważaliśmy też urządzenie tego spotkania w sali. Jednak wyszło, że mamy być tutaj, na powietrzu. Po coś jest taka pogoda, a nie inna - mówi mężczyzna.
- Nauka uwielbienia jest ważna we wzrastaniu w wierze, aby móc uwielbiać Boga we wszystkim, co On nam daje każdego dnia - za śliczny promień słońca i za pięknie ułożone na niebie chmury. Tutaj dzisiaj uczymy się uwielbiać, aby nie przestawać nawet wtedy, gdy w życiu pojawi się jakiś trud - dodaje.
- Po ludzku można by się zapytać, po co tu dzisiaj przyjeżdżać, skoro od samego rana pada. Jednak uśmiech z twarzy mi nie schodzi, bo myślę innymi, Bożymi kategoriami. Wierzę, że dzisiaj Pan Bóg obdarza nas swoimi łaskami jeszcze bardziej. Ze swojej strony mam się trochę wysilić, zmoknąć, zmarznąć - mówi Małgosia z grupy Odnowy w Duchu Świętym "Nazaret" z Piły.
Brat Waldemar Korba, proboszcz parafii kapucyńskiej w Wałczu, który pracuje z tutejszą Odnową w Duchu Świętym, mówi o lekcji prawdziwej radości, którą niespodziewanie stało się sobotnie spotkanie nad jeziorem.
- To jest przecież uwielbienie ze św. Franciszkiem, a on mówił zawsze o prawdziwej radości. Ona nie polega na tym, że jest nam przyjemnie emocjonalnie, tylko na tym, żeby nawet w odrzuceniu, w zimnie, zachować cierpliwość. Wtedy jest prawdziwa radość. Może chcielibyśmy, żeby dzisiaj było tu 20 stopni ciepła, słońce, wtedy byłoby łatwiej. A św. Franciszek nam podpowiada, że jeśli chcecie doświadczyć prawdziwej radości, to spróbujcie wtedy, gdy leje. W "Pieśni słonecznej" jest mowa o każdej pogodzie. Najważniejsze jest nastawienie serca. Zamysły Boże trudno przewidzieć - wyjaśnia zakonnik.
Podczas kilkugodzinnego spotkania jego uczestnicy uwielbiali Pana Boga przez śpiew, modlitwę. Wysłuchali konferencji, adorowali Najświętszy Sakrament. Była też grupa posługująca modlitwą wstawienniczą. Chętni mogli też skorzystać ze spowiedzi.