Tego typu historie sprawiają, że uśmiech sam pojawia się na twarzy. Na pewno rzadko znika on z twarzy Karola i jego najbliższych.
Na hali sportowej w Kłobucku, czyli na ostatnim pielgrzymkowym noclegu, na materacach siedzi rodzina Flaczyńskich z Koszalina. Uwagę przyciąga uśmiech Karola. Przeszedł 6 dni, a teraz chce pokonać jeszcze ten ostatni etap. To więcej niż połowa. W rzeczywistości jego pielgrzymka trwa o wiele dłużej, a przecież w ogóle miał nie chodzić.
Karol ma 17 lat. Urodził się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Diagnoza była dla rodziców trudna – nie będzie słyszał ani chodził. – Byliśmy z żoną załamani. Pojechaliśmy na Jasną Górę prosić Maryję, żeby on mógł normalnie się rozwijać. Staliśmy z nim przed obrazem. Miał trzy lata. Trzymałem go na rękach. Bardzo się wiercił, ale w końcu zasnął. Wróciliśmy do domu i okazało się, że on normalnie słyszy – opowiada Sebastian Flaczyński, tata Karola.
Po jakimś czasie Karol zaczął też jeździć na rowerze, aż w końcu po latach trafił na pielgrzymkę… pieszą. – On jest dla mnie żywym cudem – przyznaje tata Karola. Jak mówi, nie jest idealnie, ale Karol kończy właśnie szkołę podstawową i jest bardzo żywym, ciekawym świata człowiekiem.
Sebastian Flaczyński na pielgrzymkę zabrał też drugiego syna, Leona.
– Moim celem było zbudowanie relacji z synami. Przez cały rok jest tylko praca i szkoła. Mijamy się w drzwiach i zauważyłem, że zanika nasz wspólny język. Synowie zamykają się w pokojach z komputerem, a ja, gdy przychodzę z pracy, jestem tak zmęczony, że nie mam siły na nic. Stwierdziłem, że może powinniśmy przeżyć wspólnie taką naszą męską wyprawę, podczas której spędzimy trochę czasu razem w nieco inny sposób – mówi.
- Wybrałem pielgrzymkę, ponieważ chciałem synom pokazać, gdzie znajduje się moralna północ, aby potem w różnych sytuacjach, które ich w życiu spotkają, potrafili wybierać właściwie, żeby wiedzieli, w którym kierunku jest droga powrotu. Mam nadzieję, że to się udało. Na pewno relacyjnie było dobrze. Wspólne zmęczenie jednak zbliża – podsumowuje kilkudniową wędrówkę Sebastian Flaczyński z Koszalina.