Przyzna to każdy, kto zna Maćka Czarniaka, syna Wioli i Tomka ze Słupska. - To jest jego jeść, pić i spać - mówi Tomek.
Na pielgrzymce można spotkać naprawdę pięknych ludzi.
Maciek ma 23 lata i od urodzenia żyje z niepełnosprawnością sprzężoną - intelektualną i fizyczną. Zawsze miał poważne problemy z chodzeniem. Nie jest w stanie opanować umiejętności czytania i pisania. Cierpi też z powodu autyzmu.
- Dla mnie ta diagnoza była szokiem. Kłóciłam się z Panem Bogiem bardzo długo - przyznaje Wiola Czarniak.
Maćkowi nie dawano szansy na to, że będzie chodził: - Gdy miał 3 lata, zabraliśmy go do Częstochowy. Naprawdę bardzo wtedy kłóciłam się z Panem Bogiem. Różne słowa padały. Mówiłam: „Ze wszystkim sobie poradzę, ale niech on chodzi”. To był wrzesień. W grudniu Maciek nagle zaczął chodzić.
Maciek ma za sobą dwie całe piesze pielgrzymki. Teraz od kilku już lat pielgrzymuje samochodem. - Ja idę, a mąż z Maćkiem dojeżdża - mówi Wiola. - To jest jego jeść, pić i spać. On się tutaj odnajduje. On tutaj żyje. Jestem pewien, że on wie, po co tutaj jest. On to rozumie. On to czuje - podkreśla Tomek Czarniak. - Na swój sposób - dodaje.
- Pan Bóg znajduje do niego drogę. To my tych Jego starań nie zauważamy. On nam nieraz daje takie sygnały, a my nic. Udajemy, że nic nie ma i tylko mamy pretensje - mówi Wiola.
A Maciek? No właśnie… a Maciek?