Sierpniowa tura rekolekcji dla młodzieży przebiegła pod hasłem służby Bogu i ojczyźnie.
W tym roku Diecezjalne Duszpasterstwo Młodzieży przygotowało dwie propozycje letnich rekolekcji dla młodych. W lipcowych wzięło udział 30 chłopców z różnych stron diecezji, uczestnicząc zarówno w części formacyjnej pod okiem kapłanów i kleryków pobliskiego seminarium duchownego, jak i w części survivalowej. Natomiast w sierpniowych, odbywających się od 16 do 19 sierpnia także w koszalińskim Centrum Edukacyjno-Formacyjnym, wzięło udział kilku ministrantów, głównie z Piły, a także ze Świdwina.
Sierpniowy turnus przebiegł pod hasłem „Gotowi do służby Bogu i Ojczyźnie”. – Jest nas tym razem mniej, ale chcemy to wykorzystać, by w dobrej atmosferze pobyć ze sobą, formować się, uczyć się, czym jest służba, no i aktywnie odpocząć – mówi ks. Krzysztof Szumilas, diecezjalny duszpasterz młodzieży. Pomocą są konferencje, warsztaty ministrantury oraz służba przy ołtarzach diecezjalnych katedr – w Koszalinie i Kołobrzegu.
Ks. Szumilas nie ma wątpliwości, że służba to temat młodzieży nieobcy. – Przeciwnie, jeśli są oni częścią jakiejś grupy, to bardzo chętnie ją podejmują. Przy czym w różny sposób, zależnie od tego czy chodzi o oazę, KSM, diakonię muzyczną, ministrantów, harcerzy, skautów; jednak właściwie od razu włączają się w służbę i nie mają z tym problemu – ocenia kapłan.
To, że ministrantura nie jest tylko spełnianiem funkcji przy ołtarzu, wyjaśniał uczestnikom rekolekcji ks. Wojciech Borkowski, asystent diecezjalny Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży.
‒ Patrzymy na Mszę św. w perspektywie ofiary, bo służba jest formą rezygnacji z siebie samego: poświęceniem swojego czasu, podzieleniem się swoimi umiejętnościami – mówi ks. Borkowski. ‒ Przynieść kielich na ołtarz i koniec, to byłoby zdecydowanie za płytkie, natomiast jestem zaproszony do tego, by włączyć się w to, co robi Chrystus, który jest pierwszym sługą. Jako ministrant niekoniecznie nawet muszę robić coś konkretnego, natomiast powinienem pozwolić Bogu, by On coś zrobił ze mną. To trudne, ale na tym właśnie polega służba, że chcę zaakcentować tego drugiego, w tym wypadku Chrystusa.
Dla Bartosza Kaczmarka służba ołtarza, którą podjął pięć lat temu w parafii św. Rafała Kalinowskiego w Pile, to bardziej przyjemność niż obowiązek. – Znam zasady, których trzeba się trzymać, ale sam się nie zdecydowałem, więc nie sprawia mi to trudności. Zasady są ważne, a zwłaszcza kiedy jesteśmy przy Najświętszym Sakramencie, któremu należy się szacunek – mówi Bartek.
Jasne wytyczne ceni także jego kolega Krzysztof Wieczorek. ‒ Pomocą jest też to, kiedy ministrantów jest wielu i stanowimy zespół; wtedy możemy liczyć na siebie nawzajem – zauważa.
Jakub Wieczorek woli podczas liturgii pomagać przy ołtarzu niż siedzieć bezczynnie. ‒ Ministrantura uczy mnie dbać o różne rzeczy podczas Mszy św. i zauważać to, czego brakuje, np. że w czymś trzeba pomóc kapłanowi – mówi.
Młodzi mężczyźni rozumieją, że postawa służby to też gotowość poświęcenia się dla ojczyzny, a także, jak zauważa Ksawier Kaczyński z parafii MB Nieustającej Pomocy w Świdwinie, bycie otwartym na potrzeby innych ludzi. Dla niego oznacza to poświęcenie czasu na rozmowy z rówieśnikami o trudnych sprawach i staranie się, co nie jest dla niego łatwe, by uważnie wysłuchać rozmówców.