Uwielbiają tańczyć i tańcząc uwielbiają Boga. Liderki tej formy modlitwy spotkały się w Koszalinie.
Przez trzy dni przemierzały tanecznym krokiem korytarze koszalińskiego Wyższego Seminarium Duchownego, w którym odbywały się tegoroczne warsztaty i rekolekcje liderek tańca uwielbienia.
- Święty Paweł mówi: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie". Ja wierze, że w pojęciu „wszystko” mieści się i taniec – wyjaśnia swoją życiową filozofię Maria Trusiło-Kiepuszewska.
Jak mówi realizuje swoje powołanie zawodowe w duchu Ewangelii i podążą za Jezusem. Najchętniej tanecznym krokiem. Do tego też razem z mężem Piotrem zapraszają innych w prowadzonej przez siebie Szkole Tańca Uwielbienia Worship Style. Przez 8 lat wypuścili już całe zastępy angażujących do modlitwy nie tylko duszę, ale i ciało. Także instruktorek, które dzielą się swoją wiedzą, umiejętnościami i doświadczeniem z innymi.
- Jeśli raz spróbujesz, musisz się liczyć z konsekwencjami – śmieje się Anna Ryndak. Odkąd trafiła w 2017 r. na tę formę uwielbiania Boga nieustannie tańczy i się modli.
– I nie zamierzam przestać – zapowiada jedna z absolwentek pierwszej edycji kursu dla instruktorek Worship Style.
- Ludzie różnie reagują. Zdumieniem, niezrozumieniem, a niekiedy nawet hejtowaniem. Zwłaszcza, kiedy to powierzchowny kontakt z tą formą modlitwy. Jeśli są zaciekawieni i zaczną odkrywać, to najczęściej się nią zarażają – zauważa
Patrycja Rutkowska specjalizuje się w bardzo rytmicznych i nowoczesnych stylach tańca. Hip-hopowe rytmy i uwielbienie?
– Amen! I to jeszcze jak! – zapewnia ze śmiechem instruktorka. – Tak samo jak balet, taniec towarzyski czy każdy inny styl. To tylko kroki, które mają prowadzić do spotkania z Jezusem. Drogi są różne. Jedni wolą modlić się na kolanach, a innym dopiero kiedy tańczą dusza się rusza – wyjaśnia, niezamierzonym rymem wykładając prostą filozofię uwielbienia Boga tańcem.
- Jedno drugiego przecież nie wyklucza – dopowiada Agnieszka Kospin, z zawodu psycholog, uczestniczka tegorocznej edycji kuru instruktorskiego. Jeszcze nie absolwentka, bo na tydzień przed egzaminem skręciła nogę.
- To nie taniec jest kontuzyjny, tylko schody są niebezpieczne – śmieje się, a już całkiem poważnie dodaje:
- Bóg nas stworzył całością duszy i ciała. Kiedy wchodzę w głębszy kontakt ze swoim ciałem, głębszy jest też mój kontakt z Bogiem i z drugim człowiekiem. Taniec mnie rozluźnia, ale i pomaga w utrzymaniu skupienia na Bogu – tłumaczy.
Instruktorki i animatorki, które wzięły udział w koszalińskim zjeździe. Karolina SamojlukIrina Malicka zdecydowała się na kurs z nadzieją, że w ten właśnie sposób będzie mogła pogłębić swoją wiarę. – Z tańcem związana jestem niemal przez całe życie, z wiarą było rożnie – przyznaje urodzona w Kazachstanie tancerka.
Tegoroczna absolwentka kursu chciałaby wykorzystać zdobyte umiejętności najpierw w swojej parafii na Śląsku. – Chciałabym rozruszać wspólnotę. Czasami ograniczamy się jedynie do udziału w Mszy św. i myślimy, że to wystarczy. Tymczasem jest w nas wielki potencjał. Wystarczy, że pozwolimy Duchowi Świętemu, żeby się w nas poruszał – mówi.
Uczestniczki koszalińskiego zjazdu spędziły trzy dni na intensywnych zajęciach w sali gimnastycznej i ćwicząc ducha w seminaryjnej kaplicy. Dla Patrycji Adolskiej to połączenie idealne. Kurs, na który zdecydowała się kilka lat temu był spełnieniem jej marzeń.
- Jakby Pan Bóg przygotował go specjalnie dla mnie. Połączył taniec, który kocham i pragnienie przekazywania innym wartości związanych z wiarą – przyznaje instruktorka z podwarszawskiego Józefowa.
Salsa, modern, jazz, taniec towarzyski, funky, balet? Nie ma znaczenia! Każdy rytm jest dobry, żeby się nim modlić. Instruktorki z Worship Style to prawdzie profesjonalistki, ale jak mówi Patrycja do tego, by zacząć modlić się tańcem nie potrzeba specjalnych predyspozycji, ani techniki.
– Wystarczy otwarte serce i gotowość do modlitwy. Każdy może tańczyć dla Niego i z Nim – zapewnia.