Nowy numer 17/2024 Archiwum

72 kilometry budowania wspólnoty

Kiedy względy sanitarne nie pozwoliły wyjść na pątniczy szlak, wsiedli na rowery. Po pandemii pielgrzymka piesza wróciła do kalendarza darłowskich franciszkanów, ale rowerzyści kręcą dalej kilometry.

Na swoich licznikach pod koniec dnia mają 72 kilometry. Tyle jest od Matki Bożej Częstochowskiej z Darłowa do Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej na Górze Chełmskiej i z powrotem. Tyle, ile lat – jak chce tradycja – miała przeżyć na ziemi Maryja. Nic dziwnego więc, że rytm kręcenia pielgrzymkowych kilometrów wyznacza darłowianom franciszkańska Koronka do Siedmiu Radości Matki Bożej.

Na szczycie Góry Chełmskiej pątnikom też nie brakuje radości. Z osiągnięcia celu, z bycia razem, z pięknej pogody, ze spotkania ze Skrzatuską Pietą, która właśnie nawiedza szensztackie sanktuarium. Powodów jest mnóstwo, także ten, że dzięki pielgrzymowaniu budują parafialną wspólnotę. To darłowska tradycja od 1991 r.

- Kiedy pandemia miała zatrzymać nas w domu w 2020 roku, chcieliśmy jakoś utrzymać ciągłość tego pielgrzymowania. Stąd pomysł, by wsiąść na rowery. Obawialiśmy się wtedy, czy zgłosi się ktoś chętny. I kiedy na zaproszenie odpowiedziało 30 osób, a miała być to przecież 30 pielgrzymka, odczytaliśmy to jak znak od Boga - opowiada o. Kamil Szczupaczyński.

Pandemia się skończyła, pielgrzymka piesza wróciła do parafialnego kalendarza, ale rowerowi pątnicy dalej kręcą kilometry. I wciąż nie brakuje znaków potwierdzających, że to Pan Bóg wysyła ich w drogę. 

- Pierwsza sobota miesiąca, obecność Piety ze Skrzatusza na Górze Chełmskiej, Msza św. z księdzem biskupem - wylicza franciszkanin i dodaje z uśmiechem: - Trzeba tylko ruszyć się z miejsca, żeby doświadczać łaski.

Adam Bakalarz potwierdza krótko: - Pielgrzymka to łaska.

Od samego początku pochwycił pomysł pielgrzymowania z Darłowa do Koszalina na dwóch kółkach. Razem z nim także żona Kasia i dwie córki, Apolonia i Antonina. Bo cechą darłowskiego pielgrzymowania, zarówno pieszego, jak i rowerowego jest to, że w drogę wybierają się całe rodziny.

- Ci, którzy nie wyruszą, nie przekonają się, jak to jest. Nie będą też mieli tych pięknych wspomnień, radości, które przeżywamy przez ten dzień spędzony razem w drodze. Kiedy Pola pierwszy raz pojechała na pielgrzymkę, miała 6 lat. I z powodzeniem dała radę pokonać całą trasę - mówi tata-pielgrzym. Nie ma wątpliwości, że nie tylko czas spędzony w kościele jest Bożym czasem. A rodzinna pielgrzymka to doskonały sposób na przekazywanie wiary nie tylko dzieciom.

- Nie da się przekazywać wiary nie będąc razem. Uczymy się tego od Jezusa, który jest z nami. Od Matki Bożej, która nas zaadoptowała pod krzyżem. Chcemy być razem z Nimi we wspólnocie - tej parafialnej, ale i rodzinnej - mówi o. Kamil.

 

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy