Mszy św. za ojczyznę 11 listopada w kołobrzeskiej bazylice przewodniczył bp Zbigniew Zieliński.
W wypełnionej po brzegi konkatedrze obecni byli także przedstawiciele parlamentu, władz samorządowych z prezydent Kołobrzegu na czele, a także kompania reprezentacyjna wojska oraz poczty sztandarowe.
Rozpoczynając homilię, biskup powiedział: - Jesteśmy wdzięczni Stwórcy za dar wolnej Polski, naszej umiłowanej ojczyzny. Przywołujemy drogi jej dziejów dumni z tego wspólnego domu, budowanego miłością serc i heroizmem życia jej obywateli.
Przywołując ojców polskiej niepodległości, biskup podkreślił różnorodność środowisk, z których się wywodzili, czy poglądów, jakie reprezentowali. - Dzieliło ich bardzo wiele. Daleko poglądami i mentalnością było np. Ignacemu Janowi Paderewskiemu do Józefa Piłsudskiego. Jednak łączyła ich miłość do ojczyzny. Ona brała górę w podejmowanych działaniach i staraniach, zważywszy że do tej jedności dorastali poprzez 123 lata utraconej niepodległości - zaznaczył. - Dlatego stajemy tu dzisiaj w wypełnionej po brzegi bazylice nie tylko, aby prosić o dar umiłowania ojczyzny, ale także o dar mądrości po to, abyśmy wywalczoną niepodległość dzisiaj właściwie zagospodarowali i jej nie zmarnowali.
Biskup zauważył w tym kontekście, że warto pamiętać wydarzenia z historii, które doprowadziły do odzyskania niepodległości, jak również te, które przyczyniły się do jej utraty. - Chodzi o to, abyśmy dzięki tej pamięci stawali się mądrzejsi - powiedział. Następnie odniósł się do obecnej w debacie publicznej dyskusji na temat patriotyzmu. - W tej narracji straszy się dzisiaj nacjonalizmami. Nacjonalizm, czyli źle pojmowana miłość do ojczyzny, jest czymś, czego chcemy się wystrzegać. Jednak nierzadko trudno oprzeć się wrażeniu, że używający tego określenia mają na myśli wszelkie formy miłości do niej. Jakby miłość do ojczyzny była czymś, co człowiekowi szkodzi, co go ogranicza, co sprawia, że staje się on zamknięty i zapatrzony tylko na własne sprawy, a mniej otwarty na to, co dotyczy szerszego widzenia świata i dziejów - mówił.
Wspominając wydarzenia sprzed rozbiorów, kontynuował: - Jednak to nie nacjonalizm ani dobrze rozumiana miłość do ojczyzny były przyczyną rozbiorów i utraty niepodległości, ale właśnie fałszywie pojmowana tzw. otwartość. Sztandarową postacią tamtego czasu stał się ostatni król Stanisław August Poniatowski, którego wielkość jest bezdyskusyjna, ale nie brakuje wokół niego także kontrowersji. To przecież on związany jest z Konstytucją 3 Maja, ale także ze zdradą, której dokonał, będąc na usługach carycy Katarzyny. Jego historia stanowi jakąś niezwykłą przestrogę. Był z jednej strony humanistą, człowiekiem szerokich horyzontów, a z drugiej strony sprzedawczykiem. Z jednej strony kochający ojczyznę, zaangażowany w tworzenie konstytucji, a z drugiej strony jeden z tych, którzy przyłożyli się do utraty niepodległości - tłumaczył.
Biskup dotknął też kwestii związku wiary z patriotyzmem: - Można być człowiekiem niewierzącym i żyjącym zgodnie z zasadami miłości do ojczyzny. Czym innym jest brak łaski wiary, a czym innym postrzeganie sprzeczności pomiędzy miłością do ojczyzny a miłością do Pana Boga. Jak powiedział św. Augustyn, jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, wtedy wszystko inne jest na właściwym miejscu - zaznaczył.
Biskup przypomniał, że wartości, które proponuje Ewangelia, jeśli są wcielone w życie, mogą jedynie pomóc we właściwym rozwoju ojczyzny. Z kolei ich porzucenie tworzy sytuacje w istocie niesprzyjające budowaniu przyszłości. - Czasami jesteśmy świadkami, kiedy jakieś ruchy społeczne walczą o zachowanie przy życiu drzew, które - jak stwierdzili inni - trzeba usunąć z powodu choroby. Te same środowiska bez najmniejszego zająknięcia uznają za cywilizowane prawo uśmiercenie człowieka, który jest chory i nie powinien dalej się męczyć. Ci sami, którzy walczą o prawo do życia dla zwierząt (chwała im za to, bo to Boże stworzenia), uznają za słuszną walkę o prawo do zabijania dzieci. To pokazuje, w jak niezwykle skomplikowanych sytuacjach stawia się człowiek zwłaszcza wtedy, gdy doświadcza dobrobytu, pomyślności, powodzenia, ale pozostawia na boku wartości - mówił bp Zieliński.
Kończąc homilię, biskup powiedział: - Bogu zawierzamy naszą ojczyznę - wszystkich, którzy tworzyli ją w przeszłości i tworzą ją dzisiaj. Chcemy losy naszego narodu zawierzyć Bożej opatrzności.
Po Mszy św. uczestnicy obchodów niepodległościowych w asyście wojska i pocztów sztandarowych przemaszerowali pod pomnik J. Piłsudskiego, gdzie miały miejsce uroczystości o charakterze państwowym z ceremoniałem wojskowym.