S. Anna robiła to przez 74 lata życia za klauzurą. Klaryska zmarła 15 stycznia.
Siostra Maria Anna od Dobrego Pasterza (Zofia Lisowska), klaryska z klasztoru w Słupsku, zmarła w wieku 95 lat, z których 74 przeżyła w zakonie. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 18 stycznia w przyklasztornym kościele pw. św. Ottona. Mszy św. pogrzebowej przewodniczył bp Zbigniew Zieliński.
Przywołując w homilii życiorys zmarłej, bp Zieliński wspomniał bogatą historię klasztoru klarysek w Słupsku - historię cichą i głośną zarazem - którą niemal od początku budowała duchowo także s. Anna. - Historię cichą, bo dokonującą się przez kontemplację za klasztornymi murami, zaś głośną, wielką, ważną, bo właśnie w tej ciszy "omadlającą" nie tylko to miasto, diecezję, ojczyznę, ale cały Kościół - powiedział biskup.
Mówiąc o niezliczonych modlitwach zanoszonych do Boga przez s. Annę, bp Zieliński wskazał na wartość tego duchowego daru, o którym przypomniał obecnie papież Franciszek, ogłaszając Rok Modlitwy. - Ma to światu chrześcijańskiemu i całej ludzkości uzmysłowić, jak niezwykłym skarbem jest możliwość rozmawiania z samym Bogiem. Mówimy dzisiaj dużo o tym, że trzeba rozmawiać z ludźmi, słuchać ich, ale jeszcze bardziej trzeba rozmawiać z Bogiem i słuchać Go - mówił nie tylko o powołaniu mniszki, ale każdego chrześcijanina.
Na zakończenie liturgii głos zabrały - zza klauzury - siostry klaryski. Wspominały zmarłą s. Annę, świadectwo jej życia składane przez długie lata spędzone w klasztorze w Słupsku. - My nie żegnamy się z tobą. W tej szczególnej chwili dziękujemy ci za każdą twoją modlitwę, chwile adoracji, za ofiarowane i przeżyte cierpienie, za to wszystko, czym budowałaś kolejne pokolenia sióstr, będąc przykładem kultury osobistej i dokładności. Dziękujemy za twój uśmiech i cenne myśli, którymi się z nami dzieliłaś - powiedziały, zapewniając zmarłą o modlitwie za jej duszę i prosząc o jej wstawiennictwo u Boga.
W jej notatkach s. Anny z października 1999 znaleziono myśl, którą kierowała się w pracy nad sobą: „Kto w ciągu swojego życia woli pozostawać w tyle, zamiast zdobywać sobie miejsce przemocą, ma zapewnione w królestwie Bożym miejsce dla siebie – i pracować będę w tym kierunku, starając się o pokorę przede wszystkim. Miłość własna i pycha wciąż chcą we mnie panować. Mimo swej nadwrażliwości będę się starać przekreślać siebie, nie forsować swego zdania. Czuwać nad myślami, uczuciami. Toczyć wciąż walkę o umartwienie zmysłów wewnętrznych i zewnętrznych. I przyjąć chętnie wszystko, co z zewnątrz niejako zmusza do wyrzeczenia. Nie okazywać przygnębienia, choć czasem choroba doskwiera czy okoliczności tak się układają, powściągając pragnienie by mnie rozumiano, chęć wypowiedzenia się”.
Po Eucharystii odprowadzono ciało s. M. Anny na miejski cmentarz.