W katedrze modlono się w intencji górnika z Koszalina poległego w wyniku masakry w kopalni Wujek.
Przypadającą 25 stycznia 42. rocznicę śmierci Janka Stawisińskiego upamiętniono 28 stycznia modlitwą w koszalińskiej katedrze w intencji tego koszalinianina śmiertelnie postrzelonego podczas pacyfikacji kopalni Wujek 16 grudnia 1981 roku. Mszy św. przewodniczył bp Krzysztof Zadarko, a obecni byli na niej przedstawiciele władz, parlamentu, związków zawodowych, służb mundurowych oraz delegacja górników z kopalni Wujek. Wśród pocztów sztandarowych znaleźli się uczniowie Zespołu Szkół nr 9 w Koszalinie, do którego uczęszczał Janek Stawisiński i którzy 11 stycznia br. upamiętnili ten fakt tablicą pamięci zawieszoną w murach swojej szkoły.
W kazaniu bp Zadarko podkreślił świadomą postawę górników przeciwstawiających się opresyjnej władzy i siłom ZOMO w proteście przeciw ogłoszeniu stanu wojennego. Wymieniając nazwiska zamordowanych, nazwał ich bohaterami narodu. – Oni nie podjęli decyzji o strajku w porywie serca czy jakimś niezrozumiałym utopijnym marzeniu. Tę decyzję podjęto demokratycznie, przez głosowanie; ci, którzy nie chcieli, mogli odejść i tacy też byli. Ale zdecydowana większość, kilka tysięcy, sformułowała bardzo konkretny program strajku – przypomniał biskup. Zarazem wyraził żal, że mimo pośmiertnych odznaczeń przyznanych poległym górnikom, w tym Jankowi Stawisińskiemu, i różnego rodzaju upamiętnieniom ich czynu, ta chlubna historia jest coraz mniej znana.
Kaznodzieja wskazał na znaczenie obecności duszpasterza wśród strajkujących górników, którym był w tamtym czasie ks. Henryk Bolczyk. To jego poprosili w krytycznym dniu o rozgrzeszenie, on zaś po przygotowaniu ich, udzielił im zbiorowej absolucji generalnej przewidzianej na sytuację zagrożenia życia. – Górnicy dopisali w ten sposób jeszcze jedną kartę do historii naszej ojczyzny. Czy zdajemy sobie sprawę, że nasza niepodległość, dobrobyt, cieszenie się tym, że żyjemy w demokratycznym państwie, są zbudowane na ich śmierci, ich świadectwie? – pytał bp Zadarko. Postawił też pytanie o to, czy jako naród chcemy mieć pasterza, proroka. ‒ Czy go potrzebujemy, tak jak wtedy górnicy poszukujący księdza z sakramentami, ze słowem, z rozgrzeszeniem na wypadek śmierci? Czy chcemy słuchać mądrości, którą prorok czerpie nie z siebie, ale z samego Boga?