Sprawcy włamali się do kościoła w malutkim Karścinie. Zabrali jedynie cyboria z Najświętszym Sakramentem.
Wypchnięte okno w zakrystii pierwsza w niedzielny poranek zobaczyła kościelna. Ale brak wyraźnych śladów włamania, kradzieży sprzętów i widocznych zniszczeń pozwalały przypuszczać, że nie jest to wynikiem działania osób trzecich. Monstrancja, mikrofony, wzmacniacze – wszystko było na swoim miejscu. O tym, że jest inaczej, proboszcz wspólnoty przekonał się w trakcie Mszy św., gdy otworzył tabernakulum.
– Zobaczyłem, że nie ma dwóch cyboriów z Najświętszym Sakramentem. Zamarłem przed tabernakulum. Nie mogłem uwierzyć. Tym bardziej, że została kustodia. Wyjąłem z niej Hostię, połamałem i rozdzieliłem między ludzi. Kiedy powiedziałem wiernym o tym, co tu się właśnie stało, wielu z nich płakało, było w szoku. Wszyscy byliśmy wstrząśnięci – mówi z bólem ks. Stanisław Mikos, proboszcz parafii w Robuniu, której filią jest Karścino.
W kościele nie ma śladów zniszczeń, sprawcy nie zabrali też przedmiotów mających jakąś materialną wartość. Karolina Pawłowska /Foto GośćSprawca lub sprawcy niczego nie zniszczyli, nie ukradli też niczego, co miałoby wartość materialną.
– Skradzione puszki nie stanowią żadnej wartości. Jedyną wartością dla nas, wierzących, jest Jezus Eucharystyczny. Zbeszczeszczono naszą największą świętość. Przypuszczam nawet, że sprawcy nie zdają sobie sprawy, czego się dopuścili, jak wielki grzech zaciągnęli – dodaje wstrząśnięty całym wydarzeniem ks. Mikos.
Kodeks Prawa Kanonicznego mówi, że profanacja Najświętszego Sakramentu należy do najcięższych przewin. – Kto postacie konsekrowane porzuca albo w celu świętokradczym zabiera lub przechowuje, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa, zarezerwowanej Stolicy Apostolskiej – czytamy w Kodeksie.
Okoliczności zdarzenia bada policja, wierni z Karścina i innych miejscowości należących do parafii modlą się także za sprawców. W najbliższy czwartek w Robuniu, a w piątek w Karścinie odbędą się modlitwy ekspiacyjne.