Na Górze Chełmskiej znaleźli swoją przestrzeń - do rozmów o sprawach ważnych i nieważnych, do zastanawiania się, jak spędzić sobotę, a jak resztę życia. Malutkie sanktuarium jest jak wielka kotwica, która nie pozwala zdryfować na falach życia.
A te bywają burzliwe. Jak to zwykle się dzieje, gdy zamiast buzi dziecka w lustrze zaczyna pojawiać się twarz młodej kobiety, a na horyzoncie już majaczą pierwsze bardzo poważne decyzje.
- To taka przestrzeń do spotkania z Panem Bogiem i rówieśnikami. Możliwość odnajdywania siebie, sensu swojego życia, ale też odnajdywania siebie we wspólnocie - wyjaśnia sens comiesięcznych spotkań s. Anna Kokoszka, która opiekuje się szensztacką młodzieżą.
Przede wszystkim żeńską, bo w naszej diecezji szensztacka młodzież męska jest w mniejszości, liczonej na palach jednej ręki. Zatem i niespecjalnie dziwi na spotkaniu obecność Stasia, nieco onieśmielonego rodzynka między roześmianymi i rozgadanymi dziewczynami. Wspólnie zastanawiają się nad zadanymi na dziś zdaniami: „Zrób to, co masz” i „Zacznij tam, gdzie jesteś”
- Dzisiaj, tu gdzie jestem; w tych okolicznościach, w jakich jestem; taki, jaki jestem; z tym, co mam - mogę zacząć. Pan Bóg obdarował mnie wystarczająco, żeby rozpocząć to, z czym się noszę, a co odkładam. Nie muszę czekać, porównywać się z innymi. Nie muszę się bać swojego dzisiaj - przekonuje s. Anna.
Ta mobilizująca zachęta odnosi się też do świętości. Nie tej w aureoli na obrazku kanonizacyjnym, ale tej, którą realizuje się w swojej codzienności. Nie chodzi też o to, żeby godzinami klęczeć na grochu, czy nosić włosiennicę, choć niejeden święty szedł do nieba drogą umartwienia.
- Ale to nie moja droga - przyznaje ze śmiechem Maria. Obecnie najmocniej głowę zaprząta jej wyposażenie karetki i to, co wykwalifikowany ratownik medyczny może z nim zrobić. Dość mocno siedzi też w ludowych pląsach. - Więc może ja tanecznym krokiem i na sygnale dotrę do nieba? - zastanawia się.
Szensztacka młodzieżSpotkania pomagają też odnaleźć swoje powołanie. Nie, niekoniecznie zakonne, choć Zuzanna, jedna z animatorek, właśnie rozpoczęła tę przygodę.
- Powołanie do życia konsekrowanego daje Pan Bóg i to jest wielka tajemnica, jaka się rozgrywa w sercu człowieka. Ale my z pewnością pojawiających się na spotkaniach dziewcząt w habity nie ubieramy - ze śmiechem kręci głową s. Anna. - Raczej rozmawiamy o sprawach, które już pojawiają się w głowach, rozmawiamy o powołaniu do życia w rodzinie, powołaniu zawodowym, szukamy też osobistego ideału, odkrywamy, co Pan Bóg przygotował konkretnie dla mnie - dopowiada.
Dziewczyny bez wahania przyznają, że wspólnota pomaga stać pewnie na nogach wiary, daje oparcie, gdy coś zachwieje wartościami.
- Rozmawiamy szczerze na trudne tematy i szukamy argumentów i odpowiedzi na pytanie „dlaczego”. Żeby nadać sens zasadom, przykazaniom, wartościom, żeby wiedzieć, dlaczego warto o nie walczyć - mówią i zapraszają na spotkania.
Informacji o wspólnocie można szukać na sanktuaryjnym facebookowym profilu, na plakatach na Górze Chełmskiej lub bezpośrednio u sióstr kustoszek.