Koszalińsko-Kołobrzeski

Przez Europę za Europę

Waldemar Grzelak camino europejskie ma dawno za sobą, lecz nadal dba, by tamten trud przynosił owoce.

Na Camino de Santiago można wybrać się z różnych powodów. Waldemar Grzelak wyruszył, żeby obmodlić Europę. Żeby ją pobłogosławić wodą święconą i powierzyć Bogu jej przyszłość. – W camino nie chodzi tylko o to, by je przejść, bo przejść je może właściwie każdy, z Bożą i ludzką pomocą, no i trochę dzięki własnemu uporowi. Ale chodzi o to, by camino zrodziło dobry owoc. A to już dużo trudniejsza praca – mówi emeryt z podkoszalińskiego Sianowa, ojciec siedmiorga dzieci i dziadek siedmiorga wnucząt, chorąży Rycerstwa św. Jana Pawła II działającego przy koszalińskiej parafii pw. Ducha Świętego.

Według Waldemara Grzelaka pokonać trzy tysiące kilometrów nie jest ponad siły przeciętnego człowieka. On sam wyruszył z domu w trzymiesięczną trasę bez większego przygotowania, jeśli chodzi o kondycję i logistykę. Zaledwie trzy razy potrenował wcześniej marsz na 15-kilometrowym dystansie, kupił buty, plecak i przewodnik. I wyruszył w kwietniu ubiegłego roku na szlak. Pierwszy etap był krótki – to ledwie sześć kilometrów z Sianowa na Górę Chełmską, na którą od wieków pielgrzymowali jakubowi pątnicy, nierzadko ci mający na sumieniu grzechy najcięższe. Potem było coraz trudniej. Wielokrotnie musiał prosić Boga o cud, by – momentami wykończony do granic możliwości – w ogóle wstać z posłania i ruszyć znowu. Ale wstawał, szedł.

– Święty Jan Paweł drugi dobrze wiedział, jak bardzo Europa potrzebuje ducha wiary, dlatego zachęcał Polaków, byśmy jako kraj przyłączyli się do Unii Europejskiej – uważa papieski rycerz. – On pragnął, byśmy stali się Europejczykami właśnie w tym sensie, otworzyli oczy na to, jak wielka jest potrzeba modlitwy za te kraje. Bo kiedy się idzie pieszo to widać, jak ta Europa wygląda, fizycznie i duchowo – Polak przywołują na pamięć zaniedbane budowle sakralne. – Niektóre mają po tysiąc lat, ale nie są już skarbem ludzi. I choć początkowo ruszałem z intencją modlitwy za Niemcy i Francję, to w drodze przekonałem się, że cała Europa jej potrzebuje – mówi i jak dodaje na marginesie, dołączył do listy także Afrykę, na prośbę napotkanego obywatela Zimbabwe. Gdzieś w Niemczech wspiął się na wieżę widokową w kształcie kuli – to było natchnienie, by modlić się za cały świat.

Więcej o camino, które wciąż owocuje, można przeczytać w nr. 34/2024 "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego" i w e-wydaniu.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..