Marta Mokrzycka dostała ich tak wiele, że mogłyby się pogubić. Nie zapomina ich dzięki zapiskom, a lepiej je rozumie - dzięki kierownikowi duchowemu.
Kiedy pragnie się żyć w bliskiej relacji z Bogiem, ale niesie się przez życie przytłaczający bagaż przeszłości, gdy ciąży choroba, zmienia się miejsce pracy – warto mieć przy sobie kogoś, kto spojrzy na to wszystko nie tylko z boku, ale też przez szczególne okulary wiary. Marta Mokrzycka z Koszalina znalazła takie wsparcie u kierownika duchowego. Uważne oko, obiektywny osąd i serdeczne towarzyszenie młodej kobiecie, żonie i matce, trwa już siedem lat. Duszpasterz pomaga jej pielęgnować skarb, który odkryła pewnej bezsennej nocy: czułej miłości Boga. Ona nie zamieniłaby jej na nic.
Marta Mokrzycka jest psychologiem i psychotraumatologiem, prowadzi dyżur psychologa w swojej rodzinnej parafii św. Marcina w Koszalinie, a od niedawna także w sąsiedniej parafii św. Wojciecha. We wrześniu rozpoczęła pracę psychologa w liceum. Jest lektorką w parafii i członkinią Żywego Różańca. Rozumiejąc, jak ważne jest duchowe towarzyszenie, dzieli się swoim doświadczeniem z czytelnikami "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego".
– Dla mnie najważniejsze w kierownictwie duchowym jest otrzeźwienie – podkreśla pani psycholog. – Jeśli mam przemyślenia po modlitwie, lekturze Pisma Świętego lub jakieś natchnienie, na przykład niespodziewaną myśl, to teraz wiem, że nie trzeba się spieszyć. Bo nawet dobra rzecz może nie być właściwa w tej chwili. Dużo uczę się od księdza, który od 7 lat jest moim kierownikiem i myślę, że także przyjacielem.
Siłę czerpie z Eucharystii, adoracji, słowa Bożego. – Pan Bóg we wszystkich moich pretensjach, zwątpieniach, przekonuje mnie swoją miłością, szczególnie w chwili przyjęcia Komunii św. Bardzo dbam o codzienny rachunek sumienia, o regularną spowiedź, o przyjmowanie Pana Jezusa na każdej Eucharystii. To jest to, co daje mi siłę w przeciwnościach – zaświadcza.
Więcej na ten temat już można przeczytać w nr. 39/2024 "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego" i w e-wydaniu.