Odbyły się one na zakończenie trzydniowych Warsztatów Muzyki Liturgicznej "Nowy człowiek - nowa pieśń".
Warsztaty w pierwszych dniach listopada w parafii pw. Ducha Świętego prowadził Hubert Kowalski, kompozytor, dyrygent, producent muzyczny, kontrabasista i wokalista. Zakończyły się one specjalnym koncertem nazwanym „Muzycznymi Zaduszkami”.
– Chcemy w ten sposób podziękować Panu Bogu za te osoby, które ciągle wskazują nam na Niego. Chodzi oczywiście o świętych i błogosławionych. Dziękujemy za życie tych ludzi, za ich przykład. Chcemy też pamiętać o naszych zmarłych, dlatego wyśpiewując chwałę Boga w świętych, wspominamy także ich – mówi proboszcz, o. Ireneusz Byczkiewicz, redemptorysta.
– To są wyjątkowe, niestandardowe warsztaty, ponieważ przypadają w szczególnym okresie. Nie sądziłem też, że będą miały taki rozmach i zasięg. Przypuszczałem raczej, że zbierzemy się z grupką przyjaciół. Wyszło coś o wiele większego. Chcemy podkreślić te myśli, które towarzyszą nam w pierwszych dniach listopada. Przewijają się więc tutaj dwa główne wątki – refleksja o przemijaniu i o świętości – wyjaśnia Hubert Kowalski, prowadzący.
– Bardzo chciałem tak skonstruować materiał muzyczny, nad którym pracowaliśmy, aby pokazać, że pewne prawdy związane z chrześcijaństwem, choćby w kontekście tajemnic, które przeżywamy w listopadzie, nie zamykają się tylko w przestrzeni kościelnej. Inaczej mówiąc, że nie mają one wymiaru tylko wyznaniowego, ale także kulturowy. Są obecne w kulturze, w muzyce. Chciałem pokazać, że płaszczyzna, jaką jest sztuka, stanowi neutralną platformę niosącą te prawdy, które my wyznajemy w naszej wierze – mówi muzyk.
Stąd taki a nie inny repertuar warsztatów i finałowych zaduszek, w którym znalazło się miejsce dla klasyki muzyki polskiej, znanych pieśni liturgicznych w autorskich aranżacjach, a także kompozycji samego prowadzącego, Huberta Kowalskiego.
Uczestnicy niedzielnych zaduszek usłyszeli więc choćby znany fragment z opery „Halka” Stanisława Moniuszki, czyli modlitwę „Ojcze z niebios”. Pieśń tę wykonuje się w kościołach, ale nie wszyscy wiedzą, że pochodzi ona z tego klasycznego dzieła.
Zaduszkowy koncert zakończyło wykonanie „Apelu Świętych”, kompozycji Huberta Kowalskiego. – Słuchałem kiedyś w radio przejmującej transmisji z uroczystości ku czci ofiar pacyfikacji w Kopalni Wujek. W pewnym momencie odbył się apel poległych. Gdy usłyszałem, jak ci ludzie byli wywoływani po imieniu i nazwisku, zrobiło to na mnie wrażenie i pomyślałem, że warto byłoby stworzyć coś podobnego w duchu chrześcijańskim – mówi Hubert Kowalski.
„Apel Świętych” składa się zatem z wyśpiewywanych konkretnych imion i nazwisk świętych i błogosławionych oraz wezwania: „Stańcie dziś wśród nas!”. W wykonaniu szczecineckim pojawiło się wielu polskich świętych, także tych kanonizowanych czy beatyfikowanych niedawno, a także wyniesionych na ołtarze redemptorystów, których relikwie obecne były w kościele.
Uczestnikami warsztatów byli głównie ludzie ze Szczecinka i z okolic, w tym jeden z solistów, Łukasz Jakóbczyk, śpiewak operowy, absolwent prestiżowej szkoły Royal College of Music w Londynie. Solistką była z kolei Barbara Pospieszalska z Warszawy. W składzie instrumentalistów znalazł się m.in. Joachim Mencel, grający na lirze korbowej.
– Już wcześniej spotkałem muzycznie Huberta Kowalskiego, dlatego wiedziałem, że takie warsztaty to jest coś wartościowego. Przekonał mnie też moment, w którym zostały zorganizowane, co pozwoliło mi trochę uciec od tych wszystkich kwiatków, zniczy, sprzątania, myślenia o tym, gdzie zaparkować. Mogłem skupić się na tym, co w tych dniach jest najważniejsze. Tak naprawdę to były nie tylko warsztaty, ale też rekolekcje – przyznaje Grzegorz Pawelski ze Szczecinka.
W chórze znaleźli się też Maria i Krzysztof Sosnowscy. – Do udziału w warsztatach skłoniło nas nazwisko prowadzącego. Wiemy, że jest to człowiek muzycznie wymagający, w dodatku wszystko dzieje się u nas na miejscu. Dlaczego więc nie skorzystać? – pyta retorycznie Krzysztof. – Bez śpiewu liturgia oczywiście jest możliwa, ale jednak dla mnie jest uboższa. Śpiew jest dla mnie czymś, co pomaga mi zmartwychwstać – mówi dalej mieszkaniec Szczecinka. – Przez śpiew wyrażam też swoją wiarę – kontynuuje jego żona Maria. – Tym bardziej, że dobry śpiew wymaga przygotowania, pracy – konkluduje Krzysztof, mówiąc m.in. o zakończonych właśnie warsztatach, które składały się z wielu godzin ćwiczeń.