Słupskie nazaretanki świętowały jubileusz 40-lecia obecności w mieście.
W parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego w Słupsku od 40 lat posługują zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. Słupsk to jedyne miejsce obecności nazaretanek w naszej diecezji. Jubileusz 40-lecia, przypadający kilka tygodni przed jubileuszem 150-lecia istnienia nazaretanek, świętowała cała parafia – 17 listopada pod przewodnictwem biskupa Zbigniewa Zielińskiego odbyła się uroczysta Msza św., zaś tydzień wcześniej, w obecności relikwii założycielki zgromadzenia Franciszki Siedliskiej oraz 11 męczennic z Nowogródka, siostry opowiadały parafianom przybyłym na niedzielne Msze o swojej historii i charyzmacie zgromadzenia.
Ks. Tomasz Tomaszewski zaświadcza, że trudno byłoby przecenić wartość, jaką wnoszą siostry do parafii. Jak podkreśla, dopełniają one pełnego obrazu Kościoła, w którym są różne stany: świeccy, duchowni i osoby konsekrowane, a co do zadań przez siostry podjętych, to wręcz trudno je wszystkie wymienić.
– Od 40 lat siostry realizują w naszej parafii swój charyzmat, między innymi budowania Królestwa Bożego w rodzinach, wśród dzieci i młodzieży – mówi proboszcz. – W czasie tej Eucharystii chcemy zanosić dziękczynienie za wszystkie lata ich posługi zgromadzenia w naszej parafii oraz za każdą z sióstr, których prawie 50 przez ten czas tu posługiwało. Chcemy także prosić Pana Boga o nowe powołania, których to zgromadzenie bardzo potrzebuje.
Jubileusz sióstr nazaretanek - Msza św.
Podczas jubileuszowej Eucharystii obchodzonej w Światowym Dniu Ubogich bp Zieliński w homilii wskazał że zaradzanie ubóstwu leży także w charyzmacie nazaretanek szczególnie zaradzanie ubóstwu duchowemu, co przejawia się w różnych formach pracy z rodzinami. – Choć same rodzin nie zakładają, siostry nazaretanki jako osoby Bogu poświęcone, robią to z jeszcze większej miłości do rodziny, by służyć dzieciom, małżeństwom i rodzinom, wskazując na wzór, jakim jest Święta Rodzina z Nazaretu – powiedział biskup dodając, jak gorliwie całe zgromadzenie ten charyzmat realizuje, co w czasie II wojny światowej zaowocowało darem z życia w obronie uwięzionych ojców rodzin, a w konsekwencji – owocem męczeństwa nazaretanek rozstrzelanych przez Niemców.
Biskup mówił o zakorzenieniu nazaretanek na słupskiej ziemi, gdzie pozostawiły przez cztery dekady ogrom dzieł, zaangażowania, świadectwa życia. I o potrzebie przełożenia tego trudu na owoce, co wymaga przyjęcia przez ludzi. – Możemy te dary wykorzystać, one są właśnie po to, by w nas owocowały – zachęcał w podsumowaniu biskup Zieliński.
W domu zgromadzenia w Słupsku mieszkają cztery siostry, ale pracują w różnych parafiach. Oprócz macierzystej parafii św. Maksymiliana także w parafii św. Faustyny Kowalskiej i w Siemianicach. Głównym zadaniem jest prowadzenie katechezy szkolnej i grup duszpasterskich w parafiach, przygotowanie dzieci do I Komunii Świętej.
S. Julitta Tłustowska, przełożona prowincji krakowskiej nazaretanek, do której należy słupski dom sióstr, także podkreśla charyzmat posługi rodzinie.
– Cieszymy się, że możemy także w tej parafii pokazywać ludziom przykład Świętej Rodziny. I widzimy, od lat, że ludzie to cenią, że chcą obecności naszych sióstr w Słupsku, że przyjmują nas z wielką życzliwością – mówi siostra prowincjalna.
Jak dodaje s. Julitta, nie mniej ważne, a wręcz pierwsze, jest szerzenie Królestwa Bożego najpierw wśród siebie, między siostrami. Dzieje się to we wspólnocie stołu – a dokładnie dwóch: stołu Eucharystii i tego codziennego, co w przypadku słupskich nazaretanek oznacza troskę o to, by zasiadać wspólnie do kolacji.
– Nasza założycielka w duchowym testamencie wezwała nas do wzajemnej miłości. Oznacza to, że mamy podejmować wysiłek, by okazywać sobie nawzajem życzliwość, zainteresowanie sprawami drugiej siostry, dzielić się tym, co przeżywamy, intencjami modlitewnymi, które przekazują nam ludzie. A także komunikować się w taki sposób, by pokonywać ewentualne urazy, przekraczać siebie. Czerpiemy to od Jezusa Eucharystycznego, stosujemy wobec siebie nawzajem, a potem możemy z tym iść do ludzi.
S. Małgorzata Babiaczyk, od trzech miesięcy przełożona słupskich nazaretanek, wróciła na słupską placówkę po sześciu latach pobytu w innych domach w Polsce. Jak zauważa, obecność nazaretanek ma duże także poza parafią – w kilku słupskich szkołach.
– Poprzednim razem pracowałam w gimnazjum i wtedy nie raz dało się zauważyć, że uczniowie obdarzają nas zaufaniem, że już sam habit sprawia, że przerzucają myśl na Pana Boga. Habit wskazuje, że jest jakaś inna rzeczywistość, której nie widać. Podobnie daje się zauważyć teraz, gdy uczę w podstawówce – mówi s. Małgorzata o miłych reakcjach dzieci w przestrzeni szkoły. – Ktoś może mieć jakieś negatywne doświadczenie, ale ogólnie mówiąc osoby w habitach postrzegane są jako przyjaciele Pana Boga.