W połowie życia

Czasami ten życiowy moment określa się mianem "kryzysu wieku średniego". W Skrzatuszu odbyła się sesja formacyjna dla doświadczających tego stanu.

Zajęcia prowadzili Jacek Federowicz, psycholog i psychoterapeuta wraz z żoną Beatą. Tematyka sesji poruszana była na konferencji i przy pomocy psychodramy. Uczestnicy (ponad 40 osób) mieli też zapewnioną opiekę duchową kapłana. Każdego dnia mieli możliwość uczestniczenia w Eucharystii, adoracji Najświętszego Sakramentu, a także skorzystania ze spowiedzi.

W połowie życia   Beata i Jacek Federowiczowie. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

 

- Dotykamy tu takiego czasu, który można by nazwać symboliczną połową życia. Pierwsza połowa, mówiąc bardzo orientacyjnie, trwa mniej więcej do 40 czy 50 roku. Jest to czas, kiedy wiele rzeczy dopiero zdobywamy, uczymy się, poznajemy. Natomiast ta druga połowa jest często nie do końca rozpoznana i nie rozumiemy, jakie zasady w niej obowiązują. A są to inne zasady niż wcześniej - mówi prowadzący zajęcia. - W pierwszej połowie mamy już pewne wypracowane metody radzenia sobie ze sobą w sensie emocjonalnym, natomiast w momencie przełomu, zauważamy, że te metody przestają działać, a nie mamy innych. Musimy się ich dopiero nauczyć. Wiąże się to także z akceptacją tego, że jestem w takiej, a nie innej kondycji - nie tylko fizycznej, ale także duchowej i psychicznej - dodaje Jacek Federowicz.

W połowie życia   W ramach sesji odbyły się cztery bloki tematyczne. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

 

To dlatego wielu ludzi przeżywa ten moment w życiu jako wielopłaszczyznowy kryzys. - Rekolekcje trafiły w punkt. Tzw. druga połowa życia to dla mnie nowy czas, który budzi obawy. Widzę to szczególnie w pracy, kiedy przychodzą nowe, młode osoby, z nową energią, z nowymi pomysłami, co rodzi pytanie, czy ja mam jeszcze coś do zaproponowania, czy mogę jeszcze coś z siebie dać innym. Wpadam wtedy w pułapkę porównywania się - mówi Magda, uczestniczka sesji. - Problemem dla mnie jest też upływający czas, który widzę w swojej cielesności. Ciało przynosi mi pewne ograniczenia, których wcześniej nie było. Pojawiają się problemy z pamięcią, nie mam już takiej jak kiedyś wydolności, wolniej się regeneruję. Dzieci odchodzą z domu i widzę, że nie jestem im już tak potrzebna - dodaje.

Uczestnicy, poznając prawidła rządzące mechanizmami obronnymi i emocjami, a także zgłębiając model osobowości Junga m.in. przy pomocy psychodramy, próbowali odnaleźć się w nowej sytuacji życiowej związanej z przełomem połowy życia.

W połowie życia   Adoracja Najświętszego Sakramentu. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

 

- Dało mi to pewien impuls do tego, żeby lęk zamienić na ciekawość i podążyć tą drogą, do której w tym momencie życia zaprasza mnie Pan Bóg. Myślę, że to może być bardzo fascynujący i obfity czas. Przecież odchodzenie córek z domu pozwala mi na odkrywanie na nowo relacji z mężem. Zobaczyłam też, że jestem gotowa na nowe doświadczenia zawodowe. Dotychczas zawsze były inne ważniejsze sprawy, np. wychowanie dzieci. Dzisiaj mogę robić to, czego ja chcę, do czego wzywa mnie moja intuicja. Mogę trochę bardziej zająć się sobą – przyznaje na zakończenie sesji Magda.

Propozycja sesji formacyjnej dotyczącej tej tematyki cieszyła się dużym zainteresowaniem. Niektóre osoby musiały zapisać się na listę rezerwową. Planowane są kolejne tego typu zajęcia.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..