Posługi w Kościele nie są żadnym awansem, tylko zaproszeniem do służby. Tak widzi swój akolitat jeden z alumnów, który właśnie go otrzymał. - Nie mogę tego traktować jak władzy - mówi.
W kaplicy seminaryjnej biskup senior Edward Dajczak udzielił dwóm alumnom posługi lektoratu i kolejnym dwóm - akolitatu.
- Kiedyś określano je nawet mianem niższych święceń. W każdym razie wskazują one na to, że kandydat już powoli zbliża się do kapłaństwa. Nie chodzi aż tak bardzo o to, co przyjmujący posługę będzie mógł teraz robić, ale raczej o to, że jest on na kolejnym etapie jego relacji z Bogiem i zaproszenia do dawania Go innym - mówi ks. Radosław Suchorab, rektor.
- Dla nas to jest przede wszystkim wielka radość, że kolejne osoby dochodzą do tego etapu, rozwijają się, a seminarium funkcjonuje i spełnia swoją rolę - dodaje.
Sami kandydaci do posług bardzo przeżywają ten moment. - Czuję odpowiedzialność. Z jednej strony Kościół daje mi nowe możliwości, mogę dotykać najświętszych Postaci, ale to wszystko jest dla służby. Nie mogę tego traktować pod wpływem pychy jako jakiejś „władzy”. W zeszłym roku otrzymałem lektorat. Teraz idę krok dalej… niżej… w służbie Kościołowi - mówi Paweł Lech, nowy akolita.
- Pewnie gdy pierwszy raz będę rozdawał Komunię świętą, będą mi drżeć dłonie. Całą nadzieję pokładam w tym, że wraz z posługą przyjdzie łaska pokoju i pewnej ręki. Będę też chodził do chorych. Wiem, że oni nie czekają na mnie, ale na Pana Jezusa, którego im przyniosę. Tym bardziej czuję się zaszczycony - mówi kleryk IV roku.
Michał Podkowa z III roku został ustanowiony lektorem. - Jest to kolejny krok w stronę święceń. Może z zewnątrz jest on niewiele widoczny, ponieważ już czytam słowo Boże w liturgii od jakiegoś czasu. Jednak dla mnie to jest coś więcej, bo w tej posłudze Kościół oficjalnie powierza mi to zadanie, a jeszcze bardziej, żebym czytając słowo z ambony, dbał o nie i nim żył. Posługa lektoratu jest czymś na stałe. Mam służyć Kościołowi słowem Bożym. Z jednej strony czuję obawę, że górę wezmą moje słabości, ale przede wszystkim ufam Panu Bogu, że uzdolni mnie do dobrego wypełniania tego zadania - mówi.
W homilii bp Edward Dajczak, mówiąc o znaczeniu Wielkiego Postu, wskazał podejmującym drogę formacji do kapłaństwa drogę, którą powinni podążać, realizując swoje powołanie.
- Jest rodzaj postu, którym chrześcijanie karmili się od początku i który jest niezwykle ważny, a który dzisiaj stał się trudniejszy. Chodzi o post od świata. Nie chodzi o to, że mamy się z niego wyprowadzić, ale o to, żeby to nie on nas, ale my ten świat, mocą Jezusa Chrystusa, kształtowali i przemieniali - powiedział biskup senior.
- A jeśli mamy iść za Chrystusem, to musimy przejść do jeszcze jednego postu - postu od własnego ja. Jakie to jest niełatwe. We współczesnym świecie widać przewrażliwienie na punkcie własnego ja posunięte do wymiarów niesamowitych, aż do przyjęcia za pewnik, że to ja sam siebie kształtuję, o wszystkim decyduję, że jestem wolny w sensie absolutnym i sam mogę wszystko zrobić. To jednak jest mitem. Nie ma na świecie takiego człowieka, który całkowicie sam decyduje. Pytanie jest tylko za kim w życiu idziemy. Bo każdy idzie za czymś, albo za kimś - wszyscy jak tu jesteśmy, bez wyjątku. My musimy pamiętać, że pierwsze miejsce w naszym życiu należy się Bogu - usłyszeli obecni w kaplicy seminaryjnej.
W tej chwili w koszalińskim seminarium do kapłaństwa przygotowuje się 12 kleryków.