Szczecinecka bursa dla chłopców zaprosiła zainteresowanych do zwiedzania, zadawania pytań i rozmowy przy poczęstunku.
Bursa Caritas dla chłopców im. św. Stanisława Kostki w Szczecinku otworzyła swoje drzwi na kilka godzin w sobotę 24 maja, by pokazać zainteresowanym, jak się tu żyje i dlaczego warto wybrać właśnie tę placówkę. Co roku na nastolatków uczących się w szczecineckich liceach, technikach i zawodówkach czeka w bursie 25 miejsc, z czego większość jest wykorzystanych. To więcej niż komfortowe warunki, o czym zaświadczają sami mieszkańcy, to też miejsce wychowania młodzieży i podtrzymywania wiary katolickiej.
Chłopcy podkreślają, że żyją w dobrych warunkach, lepszych niż ich rówieśnicy z regionu korzystający z internatów w mieście. Chwalą pokoje o niedużym zagęszczeniu (dwu- lub trzyosobowe), podobnie łazienki. Zwiedzających prowadzą do podziemi, gdzie mieszczą się siłownia, sale do ping-ponga i bilardu, a także pralnia, w której samodzielnie robią pranie. W kaplicy podchodzą do ołtarza, by pokazać, że są tu „kostki z Kostki”, czyli relikwie świętego patrona domu, co choć opisują zabawnym sformułowaniem, traktują serio. Na ostatnim piętrze prezentują swoją ulubioną otwartą przestrzeń pełną wygodnych sof i foteli – to sala telewizyjna, miejsce integracji, wspólnego oglądania programów i kibicowania. Na koniec w stołówce na gości czekają kanapki, rogaliki, arbuz i napoje. I chwila rozmowy z dyrektorem ks. Piotrem Zielińskim, wychowawcami i mieszkańcami.
Szymon mieszka w bursie drugi rok. – Myślę, że lepszego internatu, jeśli chodzi o warunki, to nie ma w Szczecinku – mówi. – Tu jest inaczej niż w zwykłym internacie, jest fajna atmosfera, fajni ludzie.
Bartek podziela opinię kolegi, a nie psuje mu jej nawet regulamin domu. – Do zasad czasem trudno się zastosować, zwłaszcza gdy nam się czegoś nie chce, ale rozumiemy to. Zresztą zazwyczaj, jeśli porozmawia się z wychowawcami, to w uzasadnionych przypadkach nie robią problemu, gdy o coś dodatkowo prosimy – stwierdza nastolatek.
Paweł mieszka tu od września. Co rano o 7.45 schodzi do kaplicy na poranne modlitwy. Owszem, jak większość wolałby jeszcze pospać, zwłaszcza kiedy lekcje w szkole zaczynają się o późniejszej godzinie. – Ale to nam nie przeszkadza. Wybraliśmy sobie bursę katolicką, to należy się do tego stosować – mówi.
– Tutaj my jesteśmy dla nich i oni to wiedzą – zapewnia Kamila Susiak. Kamila Susiak, wychowawczyni od 7 lat, nie ma wątpliwości, że młodzież, która wprowadza się do bursy, korzysta z tego na różnych polach. Jednym z nich jest wzmocnienie wiary poprzez codzienną modlitwę, cotygodniową Mszę św. i adorację, obecność kapłana, akcje związane z Kościołem, wyjazdy i rekolekcje czy nocną drogę krzyżową wokół miejskiego jeziora Trzesiecko. To niektóre z powodów, dla których rodzice chłopców wybierają właśnie tę placówkę.
– A poza tym tutaj żyjemy tak zwyczajnie, jak w domu rodzinnym. Jest nas mała liczba, dlatego jako wychowawcy mamy ze wszystkimi chłopcami bardzo dobry kontakt, ufamy sobie nawzajem, razem rozwiązujemy problemy – zaświadcza. Jak dodaje, nierzadko chłopcy szukają u wychowawców porady w trudnych sprawach, zrozumienia i ucha, które ich umie wysłuchać. – Zdarza się i to dość często, że wiemy więcej o nich niż ich rodzice. Atmosfera tego domu sprawia, że naprawdę potrafią się otworzyć. Przy czym nie zawsze tak jest od razu. Czasem trzeba pół roku, żeby ktoś zamknięty w sobie obdarzył nas zaufaniem.
Jak podkreśla ksiądz Piotr Zieliński, nie należy kojarzyć religijnych akcentów wpisanych w harmonogram bursy z formą niższego seminarium. – Do tej pory dopiero ośmiu naszych absolwentów poszło do seminarium duchownego lub zakonu, a było ich przez te wszystkie lata prawie 500. Ale z drugiej strony cieszymy się, że możemy ich wyposażyć w wartości i posłać w świat – mówi duchowny. – Zanim kilka miesięcy temu zostałem dyrektorem bursy, wiele razy w ogłoszeniach parafialnych ogłaszając nabór do niej, informowałem parafian, że jest to jedyne takie miejsce w diecezji, gdzie przez wiarę i poszanowanie wartości przygotowujemy młodych ludzi do dorosłego życia. To właśnie cel bursy. I to dziś widzę na własne oczy. Przy czym jesteśmy świadomi, że my tutaj nie zobaczymy owoców naszej pracy. Ale wierzę, że to zaprocentuje, że lata spędzone w bursie kiedyś w ich życiu wydadzą owoce.
Opłata za pobyt w bursie jest niewielka, wręcz symboliczna, dużo mniejsza niż w lokalnych internatach, co jest wyrazem troski sprawowanej przez diecezjalną Caritas i co doceniają rodzice. Za miesięczną opłatę podopieczni otrzymują dach nad głową, wikt i opierunek (ten ostatni jednak chłopcy muszą zrobić samodzielnie), a także dodatkowe atrakcje: cotygodniowy wyjazd na basen i halę sportową, wyjazdy na różne wydarzenia, rekolekcje. Chłopcy włączają się w inicjatywy Caritas i parafialne – akcję Pola Nadziei czy zbieranie zgłoszeń na wypominki w dniu Wszystkich Świętych.
Obecnie rozpoczął się nabór do bursy na rok szkolny 2025/2026. Więcej informacji na stronie internetowej bursy w zakładce „rekrutacja”.