Skrzatusz, Górka Klasztorna, Zamarte - do tych miejsc pielgrzymowała wspólnota Emmanuel.
Jest to już kolejna lipcowa piesza pielgrzymka koszalińskiej wspólnoty Emmanuel. Także tym razem trasa wiodła ścieżkami diecezji i poza nią. 13 lipca ze Zdbic (parafia Szwecja) po niedzielnej Mszy Świętej wyruszyło blisko 20 osób, by dotrzeć do pierwszego na trasie maryjnego sanktuarium – w Skrzatuszu. Nazajutrz pielgrzymi zawitali do Piły, gdzie na nocleg przyjęli ich parafianie kościoła pw. Miłosierdzia Bożego. Tutaj wspólnota odwdzięczyła się im poprowadzeniem wieczoru miłosierdzia – modlitwą uwielbienia i wstawienniczą, świadectwem działania Boga w codzienności. W pamięci pielgrzymów długo pozostanie gościna na plebanii u proboszcza ks. Krzysztofa Kowala – pełna opowieści o misjach na krańcu świata.
Ucałowanie pielgrzymkowego krzyża - pielgrzymka wspólnoty EmmanuelNastępnie pielgrzymi nawiedzili (częściowo korzystając z przejazdów samochodem) najstarsze sanktuarium maryjne w Polsce – w Górce Klasztornej, by czwartego dnia dołączyć do setek czcicieli Maryi w sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej w Zamartem.
Dlatego też właśnie osoba Maryi – a szczególnie mówiące o Niej tak wiele dogmaty – stały się tematem konferencji w drodze przygotowanych przez ks. Wojciecha Parfianowicza, asystenta kościelnego koszalińskiego Emmanuela.
– Maryjność pomaga nam wejść w kontemplację. Wszystkim, którzy mają tendencję do nadmiernej surowości w wierze, których religijność cechuje jurydyzm, skoncentrowanie się na prawie, regułach, to maryjność może okazać się bardzo pomocna – bo może nadać naszej religijności bardziej subtelnego charakteru – mówi ks. Parfianowicz.
Tę subtelność pielgrzymi odkrywali nie tylko w miejscach kultu, ale też w przyrodzie: mijając jezioro zatrzymali się, by wyśpiewać Bogu uwielbienie za Jego dzieła, jak Maryja albo w upale – reagując na ożywczy powiew wiatru pieśnią do Ducha Świętego.
Kilometry maszerowania dały się we znaki, ale były też okazją do spotykania ludzi, którzy na widok niosących krzyż okazywali swoją wiarę: zatrzymywali się z pokłonem, czynili znak krzyża, pozdrawiali wędrowców, niektórzy dołączali na chwilę, by wspólnie odmówić Różaniec. Nieznajomi powierzali pielgrzymom intencje, czasem bardzo trudne rodzinne lub zdrowotne sprawy.
– Dlaczego idziemy jako wspólnota? Bo to nasza wakacyjna tradycja. Chcemy wyjść i dać świadectwo. A także znów doświadczyć braterstwa, tego szczególnego Kościoła w drodze – mówi Kamil Sośnicki, odpowiedzialny za koszalińskiego Emmanuela. Jego zaś pielgrzymowanie prowadzi do odnowy wiary. – Chcę dokonać restartu duchowego, choć na kilka dni oderwać się od świata, jego szaleństwa i lęku. A ze względu na charakter tegorocznej pielgrzymki – wrócić do Maryi tak, jak się wraca do ukochanej Matki.
– Ta pielgrzymka była dla mnie doświadczeniem wyjścia z siebie – z tego, co oswojone i znane – ku przestrzeni „drogi”, ku temu, co daje Bóg. Byłam mniej skupiona na sobie, a bardziej otwarta. Chciałam tę obecność chłonąć, poznawać, być w niej – ufna w Jego miłosierdzie, opiekę i prowadzenie – mówi Sylwia z Nowych Bielic. – Pielgrzymka piesza ma w sobie coś, co trudno uchwycić słowami – rytm kroków, zmęczenie ciała, ciszę, która stopniowo wypełnia myśli, a potem przenika serce. Wiele osób mówi, że właśnie w trudzie, w pęcherzach, w niedospaniu i prostocie rodzi się coś najgłębszego – i ja też tego doświadczyłam. Ta droga, mimo swoich fizycznych wymagań, była dla mnie duchowo oczyszczająca. Proste gesty – podanie butelki z wodą, cichy uśmiech w stronę siostry czy brata, wspólna modlitwa, ale też wspólne milczenie – zbliżały nie tylko do siebie nawzajem, ale i do Boga.
Różaniec w drodze - pielgrzymka wspólnoty EmmanuelJednym z najbardziej poruszających momentów było dla Sylwii spotkanie z kobietą, która – usłyszawszy, że będą szli pielgrzymi – zaprosiła ich do swojego domu na nocleg. – Otworzyła drzwi bez wahania. W prostocie i gotowości wprowadziła nas w swoje codzienne życie. Podzieliła się nie tylko miejscem do spania, ale i kawałkiem swojego serca – opowieścią o tym, co niesie, z czym się mierzy.