Niestety, Morze Bałtyckie już drugi raz okazało się silniejsze niż Bartłomiej Kubkowski. Cel charytatywny pływak jednak zrealizował.
Potwierdziły się obawy internautów śledzących statek eskortujący pływaka. Bartłomiej Kubkowski musiał przerwać swoją próbę przepłynięcia Bałtyku. Gdyby mu się udało, byłby pierwszym człowiekiem, który tego dokonał.
Po godz. 15 na oficjalnym profilu Bartłomieja Kubkowskiego na Instagramie pojawił się jednak film, na którym widać pływaka już na łodzi.
- Jestem po 40 godzinach walki z Bałtykiem. Niestety, 2:0 dla niego. Ale ja się nie poddaję. Na pewno w 2024 r. znów mnie tu zobaczycie i zrobię wszystko, by ten cel zrealizować - zapewnił wyczynowiec na swoim instagramowym koncie.
Pływak wystartował we wtorek wieczorem ze Szwecji. Miał przed sobą
Kilkadziesiąt minut później łódź asekuracyjna znacznie przyspieszyła, co spowodowało pojawienie się spekulacji o przerwanej próbie. Te potwierdził sam pływak po godz. 15. Do celu zabrakło zaledwie
To była druga próba przepłynięcia Bałtyku, którą podjął. Przed rokiem koszalinianin wystartował z Kołobrzegu i podążał w kierunku szwedzkiego wybrzeża. Podobnie jak w tym roku, zatrzymały go silne prądy morskie na
Cała akcja podejmowana przez Bartłomieja Kubkowskiego ma wymiar charytatywny. Pływak swoje mordercze wyzwanie realizuje dla dzieci walczących z nowotworami. Planował zebrać 200 tys. zł. Ten cel osiągnął. Na liczniku internetowej zbiórki jest już ponad 277 tys. zł.
- Chciałbym wam podziękować za to, co zrobiliście na zbiórce, jak wielkim sercem się wykazaliście, jak bardzo wsparliście małych wojowników z Fundacji Cancer Fighters. Z całego serca wam dziękuję - mówił po przerwanej próbie Bartłomiej Kubkowski.