Dużo sobie dajemy jako matki, kobiety, ludzie

W Koszalinie odbyły się rekolekcje dla matek szensztackich.

Na rekolekcje, które odbyły się na przełomie lutego i marca w koszalińskim Centrum Edukacyjno-Formacyjnym, przybyło ponad 30 kobiet z Koszalina, Bobolic i Świdwina, a także z Gdańska i Sopotu. To członkinie Ligi Matek Szensztackich, które pod opieką s. Krzysztofy Fulneczek, starają się zgłębić duchowość Szensztatu i upodobnić się do ideału kobiety i matki, jakim jest Matka Boża.

W diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej Liga Matek rozwija się od trzech lat. Grupy utworzone w Koszalinie, Świdwinie i Bobolicach skupiają obecnie ok. 30 kobiet. Diecezjanki związane z ruchem szensztackim spotykają się regularnie w swoich miejscowościach, a także w sanktuarium na Górze Chełmskiej – w ostatnie piątki miesiąca na adoracji oraz w ramach cyklicznych sobotnich spotkań dla kobiet.

– Naszym głównym zadaniem jest poddanie się wychowawczej roli Matki Bożej, bo to Ona wychowuje kobiety na silne osobowości, wewnętrznie wolne i dojrzałe. Czynimy to poprzez oddanie się Matce Bożej i zawarcie z Nią Przymierza Miłości – wyjaśnia s. Krzysztofa. – Omawiając różne tematy, inspirujemy się do tego, by pracować nad sobą w codzienności, w swoich środowiskach.

Dużo sobie dajemy jako matki, kobiety, ludzie   S. Krzysztofa Fulneczek z Szensztackiego Instytutu Sióstr Maryi. Katarzyna Matejek /Foto Gość

Pierwsza część dwudniowego spotkania odbyła się w CEF w Koszalinie, druga w sanktuarium na Górze Chełmskiej, gdzie matki przeszły przez święte drzwi Jubileuszu Nadziei i uczestniczyły we Mszy św. Tam też do stągwi kapitału łask złożyły „kamienie”, czyli spisane na kartkach swoje ciężary, trudne sprawy, zniewolenia. W ramach warsztatów pasmanteryjnych wykonały chwosty – symbolizujące postawę kobiety z Ewangelii, która szukając u Jezusa uzdrowienia, chwyciła się frędzli Jego płaszcza. Podczas sobotniego spotkania matki szensztackie wybrały spośród siebie animatorkę diecezjalną.

S. Krzysztofa odwiedza również grupę matek w Gdyni i Sopocie. – Na tych spotkaniach nauczyłam się wartości i godności kobiety – mówi pani Alina z Gdyni. – Staram się naśladować Matkę Bożą, tak jak Ona szukać woli Bożej, kiedy trzeba podejmować różne decyzje.

Zawirowania życiowe sprawiły, że kilka miesięcy temu pani Karolina przyszła na spotkanie matek w nowej grupie przy parafii Mariackiej w Bobolicach. – Cierpienie, które przeżywałam, sprawiało, że zaczęłam otwierać serce na wiarę w Boga, zauważać więcej, także to, jak ważne są relacje i jak potrzebni mi są inni ludzie. Na przykład odnowiłam relację z koleżanką z czasów szkolnych – opowiada boboliczanka. – Zyskałam spokój, samoakceptację, poczucie, że nie muszę być kimś, kim nie chcę. Mówiąc, co czuję, wiem że w tym gronie będę zrozumiana i przyjęta. Złe emocje i relacje odchodzą już na bok. Czuję się bardzo szczęśliwa, mam ogromny spokój i radość.

Dużo sobie dajemy jako matki, kobiety, ludzie   Podczas konferencji panie słuchały, ale też wykonywały ćwiczenia w małych grupach. Katarzyna Matejek /Foto Gość

Karolina do grupy trafiła dzięki innej matce – Ewelinie, matce czwórki dzieci, która założyła kilka miesięcy temu grupę w Bobolicach. Wcześniej przez trzy lata przyjeżdżała na spotkania do Koszalina. 

– Maryja właśnie tak działa: pewnego razu odważyłam się i zapytałam koleżanki, czy pojechałyby ze mną na spotkanie matek do Koszalina – mówi pani Ewelina. – Okazało się, że mój siedmioosobowy samochód może się czemuś dobremu przysłużyć, zapełnił się całkowicie. Po tamtym spotkaniu powstała właśnie grupa w Bobolicach. Bardzo się z tego cieszę, bo to są młode mamy, które właśnie takich spotkań potrzebowały. Razem rozwijamy się duchowo, dużo sobie dajemy jako matki, kobiety, ludzie.

Panią Ewelinę pociągnęła do Szensztatu metoda budowania osobistego ideału. – Było we mnie coś takiego, że bardzo chciałam nad tym pracować. Druga rzecz to wolność, o której tutaj na rekolekcjach dużo mówimy. Chcę wchodzić w coś, co opiera się na tak wspaniałych podstawach. Sama siebie dyscyplinuję, chociaż jest to dla mnie trudne, to wolność popycha mnie do działania: np. nawet jeśli nikt mi tego nie każe, ale tak zorganizuję sobie czas, żeby pójść na spotkanie dla kobiet. Bo czerpiemy z tych spotkań ogromną radość, trudno nam się wręcz rozstać, czasem po trzech godzinach orientujemy się czas już iść do domu.

Dużo sobie dajemy jako matki, kobiety, ludzie   Kapliczka Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej - podobne domowe sanktuarium ma w domu każda z matek szensztackich. Katarzyna Matejek /Foto Gość

Panią Irenę ze Świdwina na spotkania grupy matek namówiła koleżanka. – Od tego czasu zaczęłam pracować nad sobą, nad swoim zachowaniem, lepiej radzę sobie z różnymi problemami – mówi. Dużo dają jej rozmowy na spotkaniach z siostrą i innymi matkami. – Chodzi o to, żeby swoim postępowaniem nie ranić drugiej osoby, zawsze starać się czynić dobro.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..