Dzieci ze Słupska nie muszą się nudzić w pierwsze dni wakacji. Na półkolonie zaprosiła je wspólnota salezjańska.
Inicjatywa letnich półkolonii w słupskiej parafii salezjańskiej pw. Świętej Rodziny nie jest nowością – co roku przygotowywane są różne aktywności dla dzieci i młodzieży – zarówno półkolonie stacjonarne, jak i wyjazdy na obozy ministrancie i zgrupowania SALOSU-u, czyli Salezjańskiej Organizacji Sportowej.
W pierwszym tygodniu wakacji 40 dzieci w wieku 7–12 lat skorzystało z zaproszenia do salezjańskiego oratorium oraz na atrakcje na terenie miasta – wyjście do parków rozrywki, straży pożarnej, na basen.
Pierwszego dnia maluchy zasiadły do produkcji pachnących mydełek. Jak podkreśla prowadząca warsztaty Ewelina Szubińska, to nie tylko ciekawa zabawa, ale też okazja do nauki pracy w grupie, dzielenia się, integracji.
– Dzieci mówią, że tutaj poznają przyjaciół. Podczas wspólnych zajęć mają okazję lepiej się poznać, współpracują ze sobą – powiedziała. Jak dodała, na co dzień pracuje w szkole średniej, natomiast w oratorium przekonała się, ile radości i satysfakcji daje zajmowanie się maluchami. – To dla mnie duża odmiana – dodała.
Proboszcz ks. Dariusz Dynak-Michalski podkreśla wartość salezjańskiego charyzmatu wychowawczego skierowanego do dzieci i młodzieży, który – zgodnie z ideą św. Jana Bosko – poprzez sport, wiedzę, muzykę uczy najmłodszych wartości moralnych, katechizmu, odpowiedzialności. Ideał ten opiera się na trzech filarach: rozumu, religii, miłości.
– Uczciwy obywatel i dobry chrześcijanin to myśl wychowawcza św. Jana Bosko – mówi ks. Dynak-Michalski. Jak wyjaśnia pomocą w tym są takie metody jak system asystencji dzieciom przez salezjanów, zarówno duchownych, jak i wolontariuszy ze Stowarzyszenia Współpracowników Salezjańskich. – Jest to system zapobiegawczy, który ma chronić dzieci przed wchodzeniem w nieodpowiednie środowisko, prowadzące do zła, grzechu.
Również zajęcia podczas półkolonii prowadzone są przez świeckich animatorów. Nie brakuje elementów religijnych, jak Msza św., modlitwa czy „słówka”, czyli króciutkie nauczanie kapłana na dany dzień.
Warsztaty mydlarskie podczas półkolonii salezjańskich w Słupsku
Wychowawczyni Ewelina Kobyłecka podkreśla, jak ważne jest stwarzanie dzieciom środowiska do dobrego rozwoju.
– Żyjemy charyzmatem księdza Bosko i zależy nam na dzieciach, na ich wychowaniu, przyszłości, dlatego podejmujemy różne aktywności w parafii i oratorium. Jeśli my nie zadbamy o nasze dzieci, to nie będą one żyć według wartości, które cenimy – powiedziała współpracownica salezjańska. Zauważa, że wysiłek dorosłych salezjanów realnie wpływa na młodsze pokolenie. – W ciągu 10 lat, odkąd jestem zaangażowana w działalność oratorium, widzę, jak one się zmieniają, jak dojrzewają, a wiele z nich do nas wraca.
Wychowawcy obdarowują dzieci nie tylko uwagą i nadzorem, ale też empatią, wsparciem emocjonalnym, które nie w każdym domu są normą. – Nie jesteśmy szkołą, ale przemycamy dobre wzorce, bo okazuje się, że nawet takich słów jak „dziękuję”, „proszę”, „przepraszam” trzeba dzieci uczyć. Pokazujemy im, że sprawy można rozwiązywać we właściwy sposób rozmową i to od razu, zamiast gniewania się, popychanek czy bicia. Że nie warto pozostawać w złych emocjach – mówi E. Kobyłecka.
Ośmioletni Wojtek po raz kolejny zgłosił się na półkolonie. – Tutaj robimy wiele interesujących rzeczy, mamy dużo wycieczek, no i mogę poznać inne dzieci, wtedy jest fajnie – mówi chłopiec. Podoba mu się podział na grupy – tym razem trafił do „małych odkrywców”. Pierwszego dnia odkrył, jak zrobić pachnące mydełka – jedno cytrynowe, drugie malinowe. – Wychodzi mi to dobrze, jedno dam rodzicom, drugie zostawię sobie.