Potrafił iść pieszo albo jechać, czym się dało. Często sypiał w pociągach albo nawet na dworcach. Wszystko po to, żeby odwiedzić Ukochaną.
Stwierdzenie, że życie ludzkie jest pielgrzymką, w przypadku Józefa Lwa, 75-latka z Koszalina, sprawdza się niemal dosłownie. Jego pielgrzymowanie to nie tylko pasja, ale sposób na życie.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.